Chodzi o konferencję prokuratora, która odbyła się w czwartek rano. Miał na niej poinformować o wniosku poznańskiego wydziału zamiejscowego Prokuratury Krajowej do sądu o zastosowanie aresztu wobec Piniora, jego asystenta Krzysztofa Wardęgi i jeszcze jednej osoby. Briefing Baczyńskiego miał niespotykany przebieg, bo po tym, jak poinformował o wniosku, przeprosił i oddalił się z miejsca konferencji. Wrócił po kilku minutach, przeprosił za swe zachowanie i w emocjonalnych słowach dodał, że sprawa dotyczy osoby, którą "osobiście uważa za bohatera z przeszłości naszej ojczyzny" - tym uzasadnił swe zachowanie. W czwartek w nocy sąd nie uwzględnił wniosku prokuratury i nie nakazał aresztu wobec podejrzanych. Nie zastosował też wobec nich żadnych innych środków. W piątek prokuratura oświadczyła, że złoży zażalenie na to postanowienie. Podczas konferencji na której prok. prezentował argumenty prokuratury powiedział też dziennikarzom, że jego czwartkowe wystąpienie było "skrajnie nieprofesjonalne" i jeszcze raz przeprosił za nie. "Wypowiedź o moich prywatnych odczuciach była skrajnie nieprofesjonalna i w związku z tym pozwoliłem sobie dziś wysłać pismo do moich zwierzchników, w którym, jak to się mówi kolokwialnie, oddałem się do dyspozycji, wyrażając wątpliwość co do zasadności dalszego pełnienia przeze mnie funkcji naczelnika" - powiedział. Patrycja Rojek-Socha