Premier mówi w wywiadzie m.in. o brudnej kampanii wyborczej: "Kiedy my przedstawiamy pozytywny program wyborczy dla wszystkich Polaków, opozycja wychodzi z hasłem: 'odsuńmy PiS od władzy!'. Kiedy my oferujemy rodakom środki na ocieplenie domów, historycznie wysoki fundusz na naprawę i budowę dróg lokalnych czy odbudowę połączeń lokalnych, żeby Polacy nie tłoczyli się w busach, to opozycja mówi: 'zlikwidujmy urzędy wojewódzkie!'. To nie jest poważna debata o lepszej Polsce. Do tego dochodzą inwektywy, epitety i coraz częstsze ataki personalne" - stwierdza Mateusz Morawiecki. Odnosi się także do tzw. taśm Morawieckiego: "Wiem, że wielu wpływowym grupom interesów w Polsce i zagranicą naraziłem się naszą walką z mafiami VAT-owskimi, naszą reformą sądów, naszymi świetnymi relacjami z USA, w tym budową bazy wojskowej, czy wreszcie coraz większą suwerennością i świetnymi wynikami polskiej gospodarki". Przypomina, że został nagrany, kiedy nie pełnił żadnej funkcji publicznej. "Każdy z nas, kto byłby nagrywany w sytuacji towarzyskiej, gdyby odsłuchał taką swoją prywatną rozmowę, mógłby się zdziwić albo czuć trochę zawstydzony. Mnie na pewno wstyd tych przekleństw, ale też z żalem przyznaję, że mi się one zdarzają. Jednak poza sformułowaniami wyrwanymi z kontekstu, jak choćby tymi o wychodzeniu z kryzysu po II wojnie światowej i niskich wówczas oczekiwaniach społecznych, nie ma nic kontrowersyjnego" - mówi premier. Przyznaje także, że jest takiego samego zdania co Bronisław Komorowski jeśli chodzi o wynagrodzenie dla pierwszej damy. "To w gruncie rzeczy praca na pełen etat. Oznacza też osobiste wyrzeczenia. Pani Agata Kornhauser-Duda dla męża i by służyć Polsce zrezygnowała ze swojej pracy. Podobnie zresztą było w przypadku innych pierwszych dam, dlatego jestem za tym, by pierwsza dama otrzymywała wynagrodzenie" - stwierdza premier. Więcej w "Super Expressie"