- Po co w ogóle prezydent Duda spotykał się z niewielką grupą amerykańskich senatorów? - zastanawiał się Leszek Miller. - Gdyby to jeszcze byli szefowie senackiej mniejszości czy większości, którzy mają rzeczywisty wpływ, ale tam oprócz Barbary Mikulski, nie było postaci kształtujących politykę amerykańską - tłumaczył. W sobotę wieczorem prezydent Duda spotkał się w Krakowie z delegacją amerykańskich senatorów. Do nieformalnego spotkania, które trwało około dwóch godzin, doszło w jednej z restauracji przy Rynku Głównym. Ze strony amerykańskiej uczestniczyło w nim pięcioro senatorów przebywających z wizytą w Polsce, wśród nich senator polskiego pochodzenia Barbara Mikulski z Partii Demokratycznej. Pozostali to: Angus S. King jr., Dan Coats, Richard Burr, Mark Warner. - Bardzo dobre spotkanie w bardzo dobrej atmosferze. Państwo senatorowie przyjechali tutaj, żeby się zapoznać ze sprawami związanymi z aktualną sytuacją bezpieczeństwa. Bardziej w przestrzeni takiej powiedziałbym szerzej środkowoeuropejskiej, niż tylko polskiej i na ten temat rozmawialiśmy: jaka jest sytuacja, jakie są potencjalne zagrożenia, jakie są nasze plany, jeśli chodzi o tematykę szczytu NATO, który ma się odbyć w Warszawie - powiedział prezydent dziennikarzom w Lipnicy Murowanej w Małopolsce. Jak dodał, senatorowie reprezentowali komisję zajmującą się bezpieczeństwem, a także służbami specjalnymi i w związku z tym "przyjechali tutaj na taki wyjazd, swoiście studyjny, po to żeby porozmawiać o tej sytuacji środkowoeuropejskiej w dziedzinie bezpieczeństwa i to był właśnie temat ich zainteresowania". - Myślę, że wszystkie kwestie, które chcieli poruszyć, poruszyliśmy - ocenił prezydent Duda.