Waszyngtoński dziennik w artykule pt. "Tajna historia więzień CIA w Polsce" pisze, że więzienie CIA w Polsce było prawdopodobnie najważniejszym takim tajnym ośrodkiem stworzonym po atakach z 11 września 2001 roku, w którym w ukryciu przetrzymywani byli więźniowie podejrzani o współudział w zorganizowaniu zamachów Al-Kaidy. Według gazety na początku 2003 r. oficerowie CIA z ambasady USA w Warszawie przywieźli do siedziby Agencji Wywiadu dwa kartonowe pudła zawierające 15 mln dol. Pieniądze miał odebrać ówczesny zastępca dyrektora Agencji Wywiadu, płk Andrzej Derlatka.Miller (premier w latach 2001-2004) pytany w czwartek w Superstacji, jak ocenia te doniesienia odparł: "Dla mnie śmieszne, bo brzmi jak scenariusz hollywoodzkiego filmu". Na uwagę, że on jako ówczesny premier, który nadzorował działanie służb specjalnych powinien mieć wiedzę w takiej sprawie, Miller odparł: "proszę nie żartować". "Żaden premier nie powinien o czymś takim wiedzieć nigdy. Tak jak żaden premier nie powinien wiedzieć o żadnych operacjach, które są dokonywane, bo siłą pracy wywiadu, zwłaszcza wywiadu, jest działanie w warunkach bardzo dyskretnych" - podkreślił. - Problem rozumiem byłby dla wywiadu wtedy, kiedy to wywiad by komuś zapłacił, ale jeżeli wywiad otrzymuje pieniądze za jakąś współpracę. Myślę, że nie chodzi o żadne więzienia, tylko jakąś inną operację - powiedział. - Washington Post pisze o tych więzieniach chyba od już, ja wiem, 6 czy 7 lat, więc to nie jest pierwszy przypadek. A problem dla polskich władz byłby wtedy, gdyby były jakieś nie do końca jasne i ujawnione wydatki, ale jeżeli wywiad otrzymał jakieś pieniądze, no super - stwierdził też Miller. MSZ nie komentuje Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie komentuje publikacji "Washington Post". Rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski powiedział w czwartek, że "MSZ nie komentuje doniesień medialnych". W grudniu ub.r. przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka - który zajął się skargą na Polskę w kwestii domniemanych tajnych więzień CIA w naszym kraju - wiceszef MSZ Artur Nowak-Far powiedział, że Polska nie naruszyła Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Ze skargą wystąpili Palestyńczyk Abu Zubajda i Saudyjczyk Abd al-Rahim al-Nashiri, którzy twierdzą, że w latach 2002-2003 zostali - za przyzwoleniem polskich władz - osadzeni przez CIA w tajnym więzieniu w Polsce, gdzie CIA miała ich torturować w pomieszczeniach ośrodka polskiego wywiadu w Starych Kiejkutach ma Mazurach. Dziś obaj przebywają w więzieniu w bazie USA Guantanamo na Kubie, czekając na proces. Zarzucili oni Polsce naruszenie kilku artykułów konwencji, takich jak: zakaz tortur i nieludzkiego traktowania; prawo do wolności i bezpieczeństwa osobistego; poszanowania prywatności; prawo do uczciwego procesu i "skutecznego środka odwoławczego" oraz prawo do życia. Zaskarżyli też przewlekłość i nieefektywność polskiego śledztwa w sprawie. "Nie potwierdza, nie zaprzecza" Wiceszef MSZ mówił wówczas, że rząd ani nie potwierdza, ani nie zaprzecza okolicznościom opisanym w skargach, bo powinny być one ocenione przez krajowy wymiar sprawiedliwości. Dodał, że Polska chciała przedstawić ETPC szczegóły niejawnego śledztwa, zgodnie z wymogami polskiego prawa - ale Trybunał z tego nie skorzystał. Nowak-Far stwierdził też wówczas, że nie ma przesłanek do "zastępowania organów państwa przez Trybunał", bo toczy się śledztwo mające wyjaśnić, czy miały miejsce działania opisane w skargach, a jeśli tak, to kto za nie odpowiada. Na początku grudnia, gdy ETPC rozpoczął badanie skargi, Miller w rozmowie z radiowymi "Sygnałami dnia" powtórzył, że na terenie Polski nie było tajnych więzień CIA. Rzecznik krakowskiej prokuratury, która prowadzi śledztwo ws. więzień CIA Piotr Kosmaty powiedział w czwartek, że publikacja "Washington Post" zostanie dołączona do akt śledztwa, gdyż może stanowić informację o dowodach. Jednakże - zaznaczył - "należy pamiętać, że jest to tylko materiał prasowy, który musi podlegać weryfikacji".