Przypomnijmy - Radio Zet opublikowało w poniedziałek pisma byłego agenta Centralnego Biura Antykorupcyjnego do premiera Mateusza Morawieckiego i szefa CBA Ernesta Bejdy, w których opisuje on nieprawidłowości, do jakich miało dochodzić w Biurze. Według byłego agenta, w CBA zatuszowano sprawę skandalu obyczajowego dotyczącego prominentnego posła PiS z Podkarpacia. Radio Zet opublikowało też stenogramy rozmów, które przeprowadzano w CBA z agentem, aby wycofał swoje zarzuty. Agent nagrał rozmowę z dyrektorem departamentu kadr. "Pan minister chce jeszcze rozpytać pana - nie bezpośrednio, tylko funkcjonariuszami rozpytać pana - w sprawie tych dwóch pism, które pan złożył. Cel tego przesłuchania będzie taki, żeby pan pewnym rzeczom, które pan napisał, zaprzeczył" - usłyszał. Po ujawnieniu tych informacji Biuro oświadczyło: "Tezy, o których mówi wskazane na wstępie pismo, były weryfikowane przez CBA. Nie potwierdzono opisywanych przez byłego funkcjonariusza wydarzeń. Co więcej, sam autor pisma nie dostarczył żadnych dowodów w opisywanej przez siebie sprawie". Czy Mateusz Morawiecki czytał list byłego agenta? "Nie mam wiedzy na ten temat, że takie pismo wpłynęło do pana premiera. Wczoraj CBA wydało w tej sprawie komunikat. Informacje zawarte w tym piśmie są nieprawdziwe" - oznajmił Michał Dworczyk w rozmowie z "Rzeczpospolitą". "Tworzenie w przestrzeni medialnej fake newsów, powielanie ich i komentowanie nie ma sensu" - dodał. Więcej w "Rzeczpospolitej"