We wtorek zorganizowano spotkanie przedstawicieli opozycji i ekspertów w związku z projektowanym przez rząd wprowadzeniem składki z tytułu reklamy internetowej i reklamy konwencjonalnej. Zgodnie z założeniami połowa wpływów ze składek ma trafić m.in. do NFZ, a także na Narodowy Fundusz Ochrony Zabytków i nowo utworzony Fundusz Wsparcia Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Obszarze Mediów. Szef klubu KO Cezary Tomczyk nazwał spotkanie historycznym, bo zgromadziło przedstawicieli większości ugrupowań opozycyjnych. Na rozmowy zostali też zaproszeni wicepremier <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-jaroslaw-gowin,gsbi,1495" title="Jarosław Gowin" target="_blank">Jarosław Gowin</a>, minister sprawiedliwości <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-zbigniew-ziobro,gsbi,1525" title="Zbigniew Ziobro" target="_blank">Zbigniew Ziobro</a> i wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki (PiS), o czym świadczyły tabliczki z nazwiskami na stołach, ale nie przybyli. Nie było też zaproszonego przedstawiciela Konfederacji. Podczas spotkania Tomczyk, wspólnie z szefami klubów: Lewicy - <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-krzysztof-gawkowski,gsbi,1796" title="Krzysztofem Gawkowskim" target="_blank">Krzysztofem Gawkowskim</a>, i Koalicji Polskiej - Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, wypracowali deklarację w sprawie mediów. Jej treść przekazała Interii <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-anna-maria-zukowska,gsbi,1690" title="Anna Maria Żukowska" target="_blank">Anna Maria Żukowska</a> z Lewicy. Co znalazło się w dokumencie? "Nie ma demokracji bez wolności słowa. Nie ma wolnego społeczeństwa bez dostępu do swobodnego przepływu idei, poglądów i informacji. Pluralizm mediów jest niezbędnym warunkiem zdrowej demokratycznej debaty. Zapowiedziany przez Radę Ministrów podatek od wpływów reklamowych zagraża pluralizmowi mediów, a w szczególności ich obecności w życiu lokalnych społeczności" - głosi deklaracja. Napisano w niej, że "dziś w Polsce rząd PiS próbuje opodatkować media, co może postawić pod znakiem zapytania ich dalsze istnienie". "W sytuacji, gdy po raz kolejny dwa miliardy złotych przekazywane są na <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-tvp,gsbi,1524" title="TVP" target="_blank">TVP</a>, próby przedstawienia tej opłaty jako ratunku dla polskiej ochrony zdrowia i kultury należy uznać za fałszywe" - czytamy. "Państwowe radio i telewizja - zamiast umożliwiać rzetelną debatę publiczną i przekazywać bezstronnie informacje - pełnią obecnie niechlubną rolę tuby propagandowej obozu rządzącego. Tym bardziej potrzebujemy dziś silnych i niezależnych mediów, zapewniających dziennikarzom godne warunki pracy i wolność wypowiedzi" - napisano. Deklaracja kończy się wezwaniem Rady Ministrów "do wycofania się z projektu ustawy o składce od wpływów reklamowych i odpartyjnienia mediów publicznych". "Media bez wyboru, to Kaczyński bez nadzoru" Szef klubu KO Cezary Tomczyk podkreślał, że deklaracja mówi o tym, że "wolność słowa jest czymś bardzo, bardzo istotnym w systemie demokratycznym, że bez wolności słowa nie ma demokracji". Gawkowski dodawał, że "media bez wyboru, to Kaczyński bez nadzoru", a wolne media są również odpowiedzialnością opozycji. Szef klubu Lewicy zaznaczył, że wspólne stanowisko trzech klubów: KO, Lewicy i KP, które zostało wypracowane w ubiegłym tygodniu, "jest najlepszym przykładem, że mądra opozycja w chwilach próby ze sobą współpracuje i pomimo różnic umie znajdować kompromisy". Kosiniak-Kamysz przekonywał, że opozycja reprezentuje "Polskę racjonalną", która musi wygrać z "Polską radykalną". Podkreślał, że mimo braku na sali lidera Porozumienia Jarosława Gowina, liczy, że dzięki również głosom Porozumienia przyszły projekt w sprawie podatku od reklam zostanie odrzucony w Sejmie w pierwszym czytaniu.