Przypomnijmy - jak podały "Wiadomości" TVP, Mark Dekan, szef niemieckiego koncernu medialnego, wysłał list do polskich pracowników firmy, zalecając, by prezentowali oni prounijne stanowisko. List został wystosowany w kontekście przedłużenia kadencji Donalda Tuska na stanowisku szefa Rady Europejskiej. "Kaczyński, zapewne wbrew sobie, stał się najskuteczniejszym orędownikiem reelekcji Donalda Tuska. Ideologia i prymitywne manipulacje przegrały z wartościami i rozsądkiem. Zarówno rządzone przez Orbana Węgry, jak i pozostałe kraje Grupy Wyszehradzkiej, poparły w głosowaniu Tuska. UE nauczyła się, że o jedność nie warto zabiegać za wszelką cenę. To bardzo cenna lekcja na przyszłość, która z pewnością przyspieszy wdrażanie koncepcji UE różnych prędkości" - pisał Dekan. "W nadchodzącym czasie na autostradzie unijnej integracji pojawia się nie tylko pas szybkiego i wolnego ruchu, ale też parkingi. I to jest właśnie moment, gdy do gry włączają się wolne media, takie jak my (...). Pamiętajmy, że większość naszych czytelników i użytkowników należy do tej miażdżącej większości, która popiera członkostwo Polski w UE. Podpowiedzmy im, co zrobić, żeby pozostać na pasie szybkiego ruchu i nie skończyć na parkingu. Stawką w tej grze jest wolność i pomyślność przyszłych pokoleń" - mogli przeczytać polscy pracownicy koncernu. List spotkał się z ostrą reakcją przebywającego w Baden-Baden na spotkaniu grupy G20 wicepremiera Mateusza Morawieckiego. - To skandaliczne zdarzenie; karygodne i niedopuszczalne jest, żeby szef wydawnictwa cenzurował dziennikarzy i instruował ich. Media są zdominowanie przez - powiedzmy - narrację III RP. Mam nadzieję, że dziennikarze zareagują - powiedział Morawiecki. Czytaj korespondencję z Baden-Baden dziennikarza Interii Bartosza Bednarza