"Jesteśmy tu, aby bronić praw kobiet" - mówiła na rozpoczęcie marszu jedna z organizatorek, Irina Ovcinicov. "Jesteśmy tu, bo przychodzi chwila, że trzeba stanąć na ulicy i powiedzieć: Dość! Dość ignorowania naszych najbardziej podstawowych praw, dość przemocy wobec kobiet, dość ignorowania naszego prawa do ochrony zdrowia i życia. Chcemy, by wreszcie gwałciciele trafiali do więzień, chcemy, żebyśmy nie były obwiniane - to my jesteśmy ofiarami. Chcemy, żeby kobiety samotnie wychowujące dzieci nie musiały walczyć o alimenty. Chcemy mieć dostęp do najnowszych zdobyczy medycyny - in vitro jest dla nas. A przede wszystkim żądamy zaprzestania wszelkich prób zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej" - mówiła. Jej zdaniem, politycy powinni się wstydzić, że kobiety muszą wychodzić na ulicę i walczyć o swoje prawa. Marsz rozpoczęto od uczczenia pamięci Jo Cox, brytyjskiej parlamentarzystki działającej m.in. na rzecz praw kobiet, zabitej kilka dni temu. Marsz zaczął się na Placu Zbawiciela. Przejść ma ulicą Marszałkowską - aż do wejścia do Ogrodu Saskiego. Organizatorzy przewidują, że marsz zakończy się ok. godziny 14.40. Na transparentach można przeczytać m.in. napisy: "Ratujmy kobiety", "Życie wolne od przemocy prawem kobiet", "Za godność naszą i waszą" czy "Dosyć hipokryzji! Żądamy poszanowania praw kobiet", a także "Szacunek do kobiet wyssałem z mlekiem matki". Wielu uczestników marszu przyniosło na marsz róże, a część - ma na ręce narysowany symbol Wenus - znak płci żeńskiej. Organizatorki marszu nie chcą być wiązane z żadnymi konkretnymi organizacjami ani ruchami politycznymi. "To kobiety, które spontanicznie się skrzyknęły i postanowiły pokazać sprzeciw wobec pewnych tendencji, które daje się zauważyć od kilku lat - powiedziała o organizatorach PAP Aleksandra Różdżyńska, rzeczniczka prasowa marszu. "Chcemy pokazać, że kobiety są podmiotem wobec prawa równym z mężczyznami. O tym się trochę zapomina, kiedy np. pojawiają się projekty bezwzględnie zakazujące aborcji. Chcemy przypomnieć, że kobiety mają głos i że trzeba się z nimi liczyć" - dodała rzeczniczka.