Te nagrania wciąż są analizowane w Warszawie. Od połowy sierpnia pracuje nad nimi Edmund Klich, polski przedstawiciel w Moskwie. Nie chciał ujawnić szczegółów, jednak - jak twierdzi - to kluczowy materiał. - Są trzy zapisy. Bardzo wyraźna korespondencja radiowa, rozmowy telefoniczne też wyraźne. I jest też tzw. tło. Na nim są rozmowy telefoniczne, komendy kierownika lotu i rozmowy między osobami. To jest kopalnia wiedzy - powiedział Klich w rozmowie z dziennikarzem RMF FM. Może się okazać, że dla polskiej komisji tworzącej raport właśnie te nagrania będą podstawą wyciągania wniosków dotyczących zachowania Rosjan podczas podchodzenia do lądowania prezydenckiego tupolewa. W zeszłym tygodniu szef komisji - Jerzy Miller powiedział dziennikarzowi RMF FM, że raport nie może być zakończony bez tak zwanych dokumentów lotniskowych. To pakiet obejmujący między innymi procedury obowiązujące na lotnisku Siewiernyj. Dziś wiadomo, że strona polska już ich nie dostanie. Rosjanie twierdzą, że lot tupolewa miał charakter cywilny i nie obejmowały go procedury wojskowe. - Przyjęcie przez MAK założenia, że lot tupolewa do Smoleńska miał charakter cywilny, ma służyć zdjęciu jakiejkolwiek odpowiedzialności z rosyjskiej obsługi naziemnej na lotnisku Siewiernyj - usłyszał moskiewski korespondent RMF FM Przemysław Marzec od polskiego eksperta pragnącego zachować anonimowość. Dzisiaj Międzypaństwowy Komitet Lotniczy przekazał stronie polskiej kolejne dokumenty dotyczące katastrofy prezydenckiego Tu-154M pod Smoleńskiem. Przekazanie odbyło się w siedzibie MAK w Moskwie. Edmundowi Klichowi przekazano instrukcję techniczną, instrukcję użytkowania w locie, a także dziennik obsługi technicznej, tj. książkę eksploatacyjną tupolewa, zawierającą zapis przeglądów i napraw samolotu. Ogółem przekazano około 10 tys. stron. Wszystkie te dokumenty znajdowały się na pokładzie rozbitej maszyny. Dlaczego Rosjanie zwlekają z udostępnieniem wszystkich materiałów? Dołącz do dyskusji