Szefowa Nowoczesnej stwierdziła w piątek na konferencji prasowej w Sejmie, że strajk nauczycieli jest "wezwaniem o pomoc". "O to, by nauczyciele byli godnie wynagradzani i mogli godnie żyć" - podkreśliła. "Nieustająco okłamuje nauczycieli" "Minister edukacji Anna Zalewska mówi: 'powstrzymaliśmy zwolnienia nauczycieli'. Ale jakim kosztem? Po pierwsze kosztem tego, że wielu nauczycieli stało się nauczycielami latającymi, uczącymi w kilku szkołach, żeby zebrać jeden etat. Po drugie bardzo wielu nauczycielom odebrano szansę do pracy na więcej, niż jeden etat" - mówiła Lubnauer. Według niej przez to, że minister Zalewska "nieustająco okłamuje nauczycieli", nie ma żadnego moralnego prawa czegokolwiek od nich oczekiwać. "Nie ma prawa mówienia im o pozostaniu przy uczniach, jeżeli sama ucieka, nie ma prawa mówić, że ona robiła cokolwiek dla edukacji w momencie w którym wszyscy wiedzą, że 'deforma' edukacji zniszczyła polską edukację, że minister Zalewska jest w dużym stopniu grabarzem polskiego systemu edukacyjnego" - mówiła szefowa Nowoczesnej. Podkreśliła, że w pełni popiera nauczycieli. "I widzimy, że bardzo wielu rodziców również wspiera nauczycieli. Oni widzą, że ta walka nauczycieli, to jest walka nie tylko o ich godność, ale to jest również walka o lepszą polską edukację" - zaznaczyła Lubnauer. W jej ocenie w tej chwili rząd "za cenę obietnic wyborczych, za cenę potraktowania budżetu państwa, jako budżetu kampanii wyborczej niszczy edukację i zawód nauczyciela". "Nie może minister Zalewska obiecać uczniom i rodzicom, że wszystko będzie ok, bo nie będzie ok. Jeżeli czegoś nie zrobi, jeżeli premier Mateusz Morawiecki, jeżeli wicepremier do spraw społecznych Beata Szydło nie spotkają się z nauczycielami, nie spróbują znaleźć kompromisu, nie znajdą rozwiązania, które satysfakcjonuje obie strony, to może nie być egzaminów ośmioklasisty i egzaminów gimnazjalnych" - mówiła Lubnauer. Trwa referendum strajkowe Od 5 marca trwa referendum strajkowe zorganizowane przez Związek Nauczycielstwa Polskiego w ramach prowadzonego sporu zbiorowego. Potrwa ono do 25 marca. Odbywa się we wszystkich szkołach i placówkach, z którymi w ramach sporu zbiorowego zakończono etap mediacji, nie osiągając porozumienia co do żądania podwyższenia wynagrodzeń zasadniczych o 1 tys. zł. Jeśli taka będzie wyrażona w referendum wola większości, strajk ma się rozpocząć 8 kwietnia. Oznacza to, że jego termin może się zbiec z zaplanowanymi na kwiecień egzaminami zewnętrznymi: 10, 11 i 12 kwietnia ma się odbyć egzamin gimnazjalny, a 15, 16 i 17 kwietnia - egzamin ósmoklasistów. Matury mają się rozpocząć 6 maja. W piątek minister Anna Zalewska zaapelowała do nauczycieli o niezakłócanie przebiegu egzaminów. "Centralna Komisja Egzaminacyjna jest przygotowana do przeprowadzenia egzaminów, w szkołach powołano już zespoły nadzorujące. Zwracam się do wszystkich nauczycieli z prośbą o to, by byli przy swoich uczniach" - powiedziała. Kilka godzin później szef ZNP Sławomir Broniarz podkreślił, że to, czy dojdzie do strajku, zależy wyłącznie od szefowej MEN. "Jeżeli pani minister mówi: 'opamiętajcie się', to ja ten apel traktuję jako apel do koleżanek i kolegów w rządzie: do ministra finansów, do pana premiera, do posłów PiS, aby opamiętali się i nie doprowadzali do sytuacji, w której rzesza kilkuset tysięcy nauczycieli 8 kwietnia odmówi podjęcia pracy" - powiedział.