"Wznowiliśmy akcję na morzu i ponton brzegowej stacji ratowniczej z Łeby kontynuuje poszukiwania mężczyzny" - poinformował w środę PAP rzecznik Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa w Gdyni Rafał Goeck. Akcję przerwano o godz. 4.00 w nocy ze względu na złe warunki pogodowe. Patrole przy brzegu trwały nieprzerwanie. Aleksandra Ligmanowska z lęborskiej policji poinformowała PAP, prostując jednocześnie wcześniejszą informację, że zgłoszenie o tym, że ktoś tonie w Bałtyku przy falochronie w Łebie policja otrzymała tuż po północy, a nie o godz. 1.30. Policję zaalarmował przypadkowy przechodzień. W nocnej akcji ratowniczej uczestniczyły jednostki brzegowej służby ratowniczej, straży granicznej, ochotniczej i państwowej straży pożarnej. Udało się uratować jedną 18-latkę. Powiedziała, że do wody weszła z koleżanką i kolegą. Jej koleżanka już nie żyła, gdy wydobyto ją z Bałtyku. 21-latek zaginął. Rzeczniczka policji poinformowała, że 18-latka była pod wpływem alkoholu, a cała trójka weszła do morza w miejscu objętym całkowitym zakazem kąpieli. Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że młodzi ludzie spożywali alkohol w jednym z lokali w Łebie, następnie poszli na plażę, by wykąpać się w morzu. Dwie nastolatki i ich 21-letni kolega przebywali w Łebie od niedzieli. Przyjechali tu z południa Polski.