"Dla wielu ludzi zaangażowanych w polską prezydencję było to wielkie przeżycie, wielkie emocje, wiele pracy, ale też wiele satysfakcji. Jesteśmy zadowoleni z prezydencji" - powiedział minister ds. europejskich Mikołaj Dowgielewicz na podsumowującej konferencji prasowej. Za trzy największe sukcesy uznał ostateczne przyjęcie sześciopaku, czyli pakietu sześciu aktów legislacyjnych wzmacniających dyscyplinę finansową w UE i strefie euro; oparcie negocjacji nad nowym wieloletnim budżetem UE 2014-2020 na wyjściowej propozycji Komisji Europejskiej z czerwca br.; utrzymanie idei rozszerzenia UE. Pytany o porażki minister przyznał, że rząd był rozczarowana brakiem ostatecznej zgody na przyjęcie Rumunii i Bułgarii do strefy Schengen, z powodu weta Holandii. Do niepowodzeń polskiej prezydencji komentatorzy zaliczają też brak znaczącego postępu w polityce obronności UE oraz fiasko rozmów ws. umowy stowarzyszeniowej UE-Ukraina, które zostały zakończone bez parafowania dokumentu. "Wydarzenia w Afryce Północnej odsunęły na tylny plan nasz istotny priorytet, jakim było i pozostaje Partnerstwo Wschodnie" - powiedział Aleksander Smolar. Szczyt PW pod koniec września w Warszawie był największym wydarzeniem prezydencji. "Prezydencja polska została zupełnie zmiażdżona przez kryzys zadłużenia: najpierw w Grecji i państwach Południa UE, a potem w całej strefie euro. Stąd głos Polski nie był słyszalny" - ocenił specjalista od Europy Środkowej i Wschodniej z Francuskiej Akademii Nauk (CNRS), Francois Bafoil. Będąc poza strefą euro, Polska miała mocno ograniczone pole manewru w sprawie kryzysu zadłużenia wspólnej waluty a kluczowe decyzje były podejmowane przez państwa eurolandu. Niemniej Polska odegrała aktywną rolę w przygotowaniach ostatniego szczytu UE, zajmując stanowisko w imieniu większej grupy państw spoza euro przeciwko pogłębianiu podziału UE na Europę dwóch prędkości. "Biorąc pod uwagę kryzys ekonomiczny i sytuację zewnętrzną, Polska osiągnęła to, co mogła osiągnąć. Niekoniecznie odpowiadało to bardzo wysokim ambicjom Polski, ale trzeba pamiętać, że sytuacja bieżąca zawsze weryfikuje priorytety" - oceniła dr Agnieszka Łada z Instytutu Spraw Publicznych. Większość brukselskich komentarzy po polskiej prezydencji jest pozytywnych lub bardzo pozytywnych. Bardziej niż konkretne rezultaty półrocznej pracy, w tym przyjęcie kilkudziesięciu aktów prawnych, rozmówcy PAP chwalili zabiegi o jedność UE. "To była widoczna prezydencja, choć po wejściu w życie Traktatu z Lizbony rola prezydencji rotacyjnych została ograniczona" - powiedział ekspert European Policy Centre Janis A. Emmanouilidis. Pozytywną wiarę w siebie oraz proeuropejski kierunek Polski, dodał ekspert, było słychać podczas wystąpień premiera, prezydenta a zwłaszcza przemówienia szefa dyplomacji Radosława Sikorskiego w Berlinie. Natomiast skrytykowała je ostro polska opozycja. "Zainwestowaliśmy cały kapitał polityczny w projekt federalizacji Unii, co stanowi poważne zagrożenie dla naszej konkurencyjności" - powiedział eurodeputowany PiS Konrad Szymański. Szef klubu Solidarnej Polski <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-arkadiusz-mularczyk,gsbi,1579" title="Arkadiusz Mularczyk" target="_blank">Arkadiusz Mularczyk</a> ocenił, że "byliśmy królem bez królestwa, królem bez ziemi", zaś po stronie sukcesów prezydencji nie ma nic. Mieszaną ocenę przedstawił eurodeputowany SLD Marek Siwiec, który podsumował: obiecujący początek, potem "totalne wycofanie" i dobra końcówka. Rozmówcy PAP - także z opozycji - chwalą zaangażowanie i kompetencję 1200 polskich urzędników i ekspertów, którzy przygotowali i przeprowadzili w kraju 452 spotkań, w tym 20 posiedzeń ministrów z 27 krajów UE i 30 konferencji na poziomie ministerialnym w Warszawie, Sopocie, Wrocławiu, Krakowie i Poznaniu. W Brukseli i Luksemburgu odbyło się 1940 spotkań pod polskim przewodnictwem. W ramach programu kulturalnego w kraju i za granicą zorganizowano prawie 4 tys. koncertów, wystaw i innych wydarzeń. Same tylko imprezy towarzyszące najważniejszemu wydarzeniu kulturalnemu - Europejskiemu Kongresowi Kultury we Wrocławiu - przyciągnęły 200 tys. widzów. 1 stycznia przewodnictwo w Radzie UE przejmuje Dania. Wyzwaniem kolejnej prezydencji będą negocjacje nowego wieloletniego budżetu UE; zakończą się one najwcześniej za prezydencji cypryjskiej w drugiej połowie 2012 r.