Posłowie Koalicji Obywatelskiej Paweł Olszewski i Konrad Frysztak próbowali we wtorek przeprowadzić kontrolę w KPRM, związaną ze sprawowaniem urzędu przez wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego. Chcieli się m.in. dowiedzieć - jak mówił Frysztak - jaki jest obecnie skład Komitetu Rady Ministrów ds. Bezpieczeństwa Narodowego i spraw Obronnych, którym kieruje Kaczyński, czy są jakiekolwiek dokumenty, związane z wyborem Kaczyńskiego na przewodniczącego tego komitetu, a także czy w ogóle skład komitetu się spotkał i wydał jakieś decyzje. Jak przyznał Olszewski, posłowie nie mogli jednak przeprowadzić kontroli. Ustalili tylko, że Kaczyński nie jest obecny w KPRM, z czego wnoszą, że "najnormalniej nie przychodzi do pracy". - Nieobecność premiera Kaczyńskiego jednoznacznie potwierdza, że to stanowisko jest fikcyjne, tylko wyłącznie do tego, aby pan premier Kaczyński miał wpływ i nadzór Bóg wie nad czym, ale zarazem pobierał gigantyczne wynagrodzenie - mówił Olszewski. - Zasadne wydaje się pytanie, czy w ogóle Jarosław Kaczyński ma tu przygotowany gabinet, czy bywa w tej pracy - dodał Frysztak. Posłowie zapowiedzieli, że w środę poruszą ten temat na posiedzeniu sejmowej komisji administracji i spraw wewnętrznych. Zdaniem Frysztaka jest możliwe, że "Kaczyński został powołany na urząd tylko po to, by przed jego domem móc ustawić dziesiątki furgonów policyjnych". "Posłowie mijają się z prawdą" Do zarzutów posłów KO odniósł się Michał Moskal, szef gabinetu politycznego wicepremiera Kaczyńskiego.- Posłowie Koalicji Obywatelskiej mijają się z prawdą, bo żadna kontrola się nie odbyła. Warto byłoby, aby ich biuro działało trochę sprawniej i przekazywało swoim posłom informacje, które otrzymują z KPRM, to może by niepotrzebnie się do nas nie fatygowali - skomentował. Moskal wyjaśnił, że posłowie KO wysłali do KPRM "z dnia na dzień" informację o planowanej kontroli i wiadomość, że chcą spotkać się z wicepremierem Kaczyńskim. - Odpowiedzieliśmy im, że na ten zakres tematyczny, który wskazali, udzielimy im odpowiedzi. Dodaliśmy też, że jeśli ta informacja będzie budziła jakieś dalsze wątpliwości, to oczywiście jesteśmy otwarci na rozmowy o terminie kontroli - relacjonował Moskal, dodając, że posłowie KO nie odebrali jednak tej wiadomości. - Widziałem się osobiście z posłami KO i przekazałem im informację, że udzielimy odpowiedzi na ich pytania w ustawowym terminie - zapewnił Moskal. Szef gabinetu politycznego Kaczyńskiego odniósł się też do zarzutów, że posłowie KO nie zastali wicepremiera Kaczyńskiego w kancelarii premiera. - Weszli tylko do biura przepustek, tam rzeczywiście wicepremiera Kaczyńskiego nie było - podkreślił. Prezes PiS Jarosław Kaczyński powołany został na stanowisko wiceprezesa Rady Ministrów 6 października. Wniosek o odwołanie Jednym z punktów rozpoczynającego się w środę posiedzenia Sejmu ma być wniosek KO o wyrażenie wotum nieufności wobec wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego, który w rządzie nadzoruje resorty odpowiedzialne za bezpieczeństwo państwa. Wniosek został złożony przez Koalicję Obywatelską 20 listopada, a dołączyła się do niego Lewica. Jak informował szef PO Borys Budka, podstawę wniosku stanowi "pięć grzechów" wicepremiera Kaczyńskiego: "gwałtowne pogorszenie bezpieczeństwa Polek i Polaków", "nieprzewidywalność", "zniszczenie instytucji państwowych", "pięć lat wyprowadzania Polski z UE" oraz "dzielenie i skłócenie Polaków". "Przyszłość Polski, rozwój Polski, uzależniony jest od tego, czy Kaczyński straci władzę" - podkreślał szef PO, uzasadniając wniosek. Witek: Żenujące. Opozycji wcale nie chodzi o pracę Jarosława Kaczyńskiego Marszałek Sejmu Elżbieta witek pytana o opinię na temat tego wniosku stwierdziła, że jest on "żenujący". - Przypomnę, co mówili członkowie PO zanim jeszcze Jarosław Kaczyński został wicepremierem. Otóż już wtedy były głosy, publicznie wypowiadane, że nareszcie będzie okazja do wyrażenia wotum nieufności wobec Jarosława Kaczyńskiego - zaznaczyła marszałek. Jej zdaniem pokazuje to, że nie chodzi o jego pracę w rządzie tylko chodzi o to, aby "nareszcie móc publicznie przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu wystąpić, bo przeciwko posłowi nie bardzo było można".