- Już wiemy, że 19-te dziecko podąża do naszego świata, a nawet i 20-te. Myślę, że okres wakacyjny zakończy się jakąś okrągłą liczbą, choć tu nie chodzi o cyfry - powiedziała Ewa Błaszczyk. Jak podkreśla dyrektor "Budzika" Andrzej Lach - na sukces każdego dziecka, które odzyskuje świadomość i możliwość kontaktu z otoczeniem, pracuje grono specjalistów: lekarzy, pielęgniarek, rehabilitantów, psychologów. Wyjaśnia, że coś, co zwykle nazywamy śpiączką, w rzeczywistości zawiera w sobie stany snu i czuwania, może odnosić się do różnego stanu świadomości pacjenta. Jest to szczegółowo diagnozowane u każdego dziecka. - A jak docieramy? W "Budziku" jest 60 osób, specjalistów w różnych dziedzinach. Współpracujemy też na przykład ze stowarzyszeniem "Zwierzęta Ludziom", gdzie psy są włączane w proces terapeutyczny dziecka - powiedział dyrektor Andrzej Lach. Wiceminister zdrowia Sławomir Neumann podkreśla, że działalność "Budzika" pokazuje, jak można osiągnąć coś, co wydawało się niemożliwe. Jak zaznacza, klinika jest specyficznym projektem, jakiego dotąd w Polsce nie było. - Udało się grupie zapaleńców, przekonać wielu decydentów, żeby uwierzyli w coś co wydawało się mirażem. Dziś po dwóch latach są namacalne dowody - powiedział, nawiązując do liczby wybudzonych dzieci. W klinice "Budzik" jest miejsce dla kilkunastu dziecięcych pacjentów. Teraz jest ich piętnaścioro. Dyrektor "Budzika" podkreśla, że bardzo często odbiera telefony z pytaniami o miejsca dla osoby dorosłej. Taka placówka ma dopiero powstać w Olsztynie. Rocznie będzie przyjmować kilkudziesięciu pacjentów. Jest nadzieja na "Budzik" dla dorosłych Jak wyjaśnił wiceminister zdrowia Sławomir Neumann, trwają procedury przygotowywania pełnej dokumentacji placówki i wyceny procedur medycznych, które byłyby w niej stosowane. Ma się tym zająć Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji. - To trwa kilka miesięcy i jest taka szansa, że przez końcem roku to będzie funkcjonowało. NFZ będzie mógł za to płacić, a pacjenci będą tam trafiać - powiedział Neumann. Wiceminister zdrowia jest przekonany, że w powstaniu kliniki nie przeszkodzi okres wyborczy. Jak podkreśla, kampania wyborcza nie dotyczy takich instytucji i osób w śpiączce. - To jest warte poparcia, bo to będzie miejsce nadziei i szansy na powrót do nas dla osób, które są w śpiączce, a już skończyły 18 lat - powiedział wiceminister zdrowia. Dyrektorem kliniki wybudzania dorosłych ma być profesor Wojciech Maksymowicz. Neurochirurg, członek rady naukowej Kliniki "Budzik", liczy na pomyślne zakończenie formalności w sprawie placówki dla dorosłych. - Ponieważ podobną drogę przeszliśmy z "Budzikiem" dla dzieci i udało się, decyzje były dość szybkie. Liczę na to, że to także się uda, choć dorośli nie wzbudzają takiego wzruszenia jak dzieci, ale bardzo potrzebują pomocy" - powiedział szef nowego przedsięwzięcia. Dodał, że teraz wszystko zależy od odpowiednich urzędów i ich pracowników. Profesor Maksymowicz wierzy, że znajdą się też odpowiednie fundusze. Jak wylicza, na roczne funkcjonowanie kliniki wybudzania dorosłych potrzeba około 10 milionów złotych. Specjalistycznej neurorehabilitacji i pomocy w odzyskiwaniu kontaktu z otoczeniem potrzebuje około 100 osób dorosłych w ciągu roku - szacuje naukowiec. Obecnie dorosłe osoby w śpiączce, zwykle po półtoramiesięcznym pobycie w szpitalu trafiają do domów opieki lub o wracają do domu bez szans na specjalistyczną rehabilitację. W placówce w Olsztynie mieliby być szczegółowo diagnozowani i poddawani dalszemu leczeniu.