- Jestem człowiekiem spełnionym, walczę o dobre prawo i o liberalizm światopoglądowy - powiedział Kalisz podczas konferencji prasowej. Dodał przy tym, że dopiero w trakcie zaplanowanego na czerwiec kongresu SLD, który ma wybrać nowe władz partii, okaże się jacy będą kandydaci. - Dla mnie najważniejsze jest, aby to był kongres, który odpowie na kwestie o charakterze programowym, dlatego nie mówmy dziś o personaliach. Chciałbym, aby Sojusz po tym kongresie wyszedł wzmocniony w koncepcji ideowej, a personalia zawsze trochę oddalają dyskusję od spraw istotnych - powiedział Kalisz. W czerwcu o ponowny wybór ubiegał się będzie obecny szef SLD Wojciech Olejniczak. Na początku stycznia Kalisz mówił, że najprawdopodobniej kontrkandydatem Olejniczaka będzie sekretarz generalny Sojuszu Grzegorz Napieralski, który - według spekulacji mediów - jest w konflikcie z szefem SLD. Oficjalnie Olejniczak i Napieralski zaprzeczają temu; a sam Napieralski nie chce wypowiadać się, czy będzie ubiegał się o stanowisko szefa partii. Kalisz zapytany o słabe wyniki LiD w sondażach opinii publicznej ocenił, że to zjawisko chwilowe. W zeszłym tygodniu "Rzeczpospolita" opublikowała sondaż przygotowany przez GfK Polonia, w którym poparcie dla LiD wyniosło 4 proc.; według styczniowego badania CBOS było to 7 proc., według grudniowego sondażu TNS OBOP - 8 proc. Zdaniem Kalisza, wysokie notowania PO to efekt znanego w socjologii zjawiska, polegającego na tym, że ankietowani kierują swoją sympatię w kierunku partii, która zwyciężyła w wyborach. Trend ten - przekonywał Kalisz - nie będzie się utrzymywał, bo "już widać wyraźnie, że wiele obietnic wyborczych Platformy nie jest wypełnianych".