Pinior został oskarżony o przyjęcie korzyści majątkowej w kwocie co najmniej 40 tys. zł w zamian za załatwienie w Ministerstwie Infrastruktury i Rozwoju oraz w Komendzie Głównej Państwowej Straży Pożarnej w Warszawie korzystnego rozstrzygnięcia sprawy Tomasza G., biznesmena inwestującego na Dolnym Śląsku. Do popełnienia tego przestępstwa miało dojść latem w 2015 roku. O współudział został też oskarżony asystent senatora Jarosław Wardęga. 17 grudnia ma się rozpocząć we Wrocławiu proces. Jak wynika z akt sprawy, śledczy interesowali się również wątkiem zadłużenia Piniora wobec Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, ponieważ z podsłuchanych przez agentów CBA rozmów wynikało, że senatorowi i jego asystentowi zależało na umorzeniu zaległości, które w sumie z odsetkami wynosiły ponad 147 tys. zł. Z dokumentów ZUS wynika, że dług powstał w latach 2005-2009, gdy Pinior był europosłem i płacił swemu asystentowi wynagrodzenie w ramach umowy zlecenia, odprowadzając jedynie składkę na ubezpieczenie zdrowotne. W marcu 2015 r. ZUS wszczął wobec Piniora postępowanie w sprawie określenia wysokości składek na ubezpieczenie społeczne, zdrowotne oraz fundusz pracy i fundusz gwarantowanych świadczeń pracowniczych. Wynika to z przepisów, ponieważ Wardęga nie był zatrudniony w innym miejscu, zatem biuro europosła powinno było zgłosić go do płacenia tych dodatkowych składek i je regulować. ZUS wezwał do złożenia deklaracji za tamten okres. "Nie ma już przecież podmiotu, który zalegał ze składkami" W stenogramie podsłuchanej 26 czerwca 2015 r. rozmowy Wardęga i Pinior planują w najbliższych dniach spotkanie z dyrektorem wrocławskiego ZUS i liczą na umorzenie zaległości. "Dlatego zależy mi na spotkaniu z dyrektorem, bo jeśli oni mają plan to umorzyć, to jak my nie wypełnimy deklaracji, to my jakby utrudnimy im problem. (...) To jest niejasne, w co oni k... grają?" - mówił Pinior. Inny rozpatrywany w rozmowie wariant "to pójść do sądu z ZUS i to trwałoby latami". Wardęga sugeruje, że "nie ma już przecież podmiotu, który zalegał ze składkami". "Biuro senatora nie jest prostą kontynuacją biura Parlamentu Europejskiego, co już przecież tłumaczyliśmy dyrektorowi" - mówi asystent w podsłuchanej rozmowie. Pinior ocenia, że w sprawie zaległości w ZUS "są w ogóle niewinni". "Ja już abstrahuję, że to nie były pieniądze państwa polskiego. (..) Tylko pieniądze z Brukseli" - mówił Pinior. Ostatecznie nie doszło do umorzenia zaległości i w grudniu 2015 r. pełnomocnik Piniora zawarł z ZUS porozumienie na spłatę zaległości w miesięcznych ratach. Były senator będzie je płacił do 2023 r.