Sąd oddał Portugalczyków pod dozór kuratora oraz nakazał im zapłacić po 1 tys. zł na rzecz Muzeum Auschwitz. Wyrok jest nieprawomocny. Obrońca Portugalczyków Marcin Surowiec zapowiedział już apelację do Sądu Okręgowego w Krakowie. Portugalczycy nie stawili się na ogłoszeniu wyroku. Przyznali się do winy Sędzia Konrad Gwoździewicz w uzasadnieniu powiedział, że "materiał dowodowy jest jednoznaczny i przekonuje o winie oskarżonych". "Zresztą przyznali się oni do winy w toku śledztwa, wyrażając żal i skruchę" - podkreślił. Sędzia zaznaczył, że Portugalczycy są bardzo młodzi i nie byli dotychczas karani. "W związku z tym sąd zdecydował się na wymierzenie im kary w najniższym pułapie przewidzianym przez ustawodawcę. (...) Oskarżeni o taki wymiar sami wnosili w toku śledztwa. W przekonaniu sądu kara jest wystarczająca i spełni cele prewencyjne oraz wychowawcze" - podkreślił. Sąd odniósł się w uzasadnieniu także do słów obrońcy, który w ostatnim słowie wskazywał, że wartość materialna szkody była zbyt niska, by można było mówić o niszczeniu zabytku. "Należy zauważyć, że szkoda powstała w mieniu o szczególnym znaczeniu dla kultury. W związku z tym wartość materialna szkody nie ma znaczenia dla bytu przestępstwa" - wyjaśnił. Mecenas Surowiec w środę nie zmienił swojego stanowiska, które prezentował w mowie obrończej. "Twierdziłem, że przy przestępstwie zarzucanym oskarżonym wartość szkody jest niższa niż 500 zł, wówczas do niego nie doszło. Mamy do czynienia z innym czynem zabronionym, którego nie zarzucono moim klientom. Nie zgadzam się z oceną sędziego, że wartość szkody nie ma znaczenia. Aby mówić o zniszczeniu dobra o szczególnym znaczeniu dla kultury, jego wartość musi przekroczyć 500 zł. Dlatego (...) będę składał apelację, kwestionując uzasadnienie prawne" - wyjaśnił. Zniszczona brama w byłym obozie Auschwitz Dwaj Portugalczycy zostali zatrzymani w lipcu ub.r., gdy w cegłach zabytkowej bramy głównej, która jest uznawana za symbol obozu oraz dokonanej w nim Zagłady, wyryli swoje imiona i nazwiska. Młodzi przyznali się do winy i zaproponowali dobrowolne poddanie się karze. Prokuratura nie przystała na takie rozwiązanie i skierowała akt oskarżenia do sądu. Niemcy założyli obóz Auschwitz w 1940 r., aby więzić w nim Polaków. Auschwitz II-Birkenau powstał dwa lata później i stał się miejscem zagłady Żydów. W kompleksie obozowym funkcjonowała także sieć podobozów. W Auschwitz Niemcy zgładzili co najmniej 1,1 mln ludzi, głównie Żydów, a także Polaków, Romów, jeńców sowieckich i osób innej narodowości. W 1947 r. na terenie byłych obozów Auschwitz I i Auschwitz II-Birkenau powstało muzeum. W 2016 r. zwiedziło je ponad 2,05 mln osób. Były obóz w 1979 r. został wpisany - jako jedyny tego typu obiekt - na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Dlatego - jak wyjaśniał w ub.r. w rozmowie z PAP rzecznik muzeum Bartosz Bartyzel - "wszystkie elementy wyposażenia i instalacji byłego obozu, które znajdują się na jego terenie, stanowią dobra o szczególnym znaczeniu dla kultury".Czytaj również: <a href="https://wydarzenia.interia.pl/autor/justyna-mastalerz/news-prok-waldemar-szwiec-inwentaryzujemy-te-czyny-ktore-dotychcz,nId,2345334" target="_blank">Długa lista zbrodniarzy. Baza esesmanów jest publicznie dostępna</a>