Partia Ludowo-Demokratyczna nie wejdzie formalnie do rządu, ale w głosowaniach sejmowych posłowie tej kanapowej partyjki posłusznie będą podnosić ręce. W zamian za lojalność partia Jagielinskiego dostała już pierwsze stanowiska: wicewojewodą łódzkim została członkini tej partii. Roman Jagieliński zapewnia publicznie, że głosów swoich kolegów nie sprzedał, a od premiera oczekuje tylko wzrostu zamożności polskiego społeczeństwa. Rząd, oprócz PLD, może również liczyć na poparcie 10 posłów niezależnych. Miller nie namówił jednak do współpracy pozostałych partyjek chłopskich: SKL Artura Balazsa i partii Wojciecha Mojzesowicza.