Człowiekiem tym jest Polak, 77-letni Henryk M., któremu zarzuca się, że w okresie od 8 grudnia 1941 roku do 7 kwietnia 1943 roku pomagał Niemcom w ludobójstwie. Miał bić więźniów, zabierać im kosztowności, a także prowadzić na śmierć do samochodów - komór gazowych. Te przerażające oskarżenia potwierdzają zeznania mieszkańców Chełmna oraz osoby, która przeżyła obóz. Mężczyzna od momentu aresztowania powtarza, że jest niewinny. Twierdzi, że hitlerowcy zmusili go do współpracy grożąc jego rodzinie. Henrykowi M. grozi kara dożywocia. W tym ukrytym w lesie miejscu holokaustu zginęli głównie Żydzi, ale też Cyganie, Węgrzy, Polacy i dzieci z Czech. W sumie blisko 300 osób. Ostatni zarzut udziału w zbrodniach hitlerowskich postawiono w Polsce w 1973 roku.