Omówienie sytuacji na białorusko-polskiej granicy zostało opublikowane w środę na stronie internetowej organizacji. Czytamy w nim, że wiosną i latem 2016 roku do Polski próbowało dziennie dostać się ok. 200-300 potencjalnych azylantów, zimą liczby te spadły do 40-80 osób na dobę. Po przyjeździe do punktu kontrolnego, funkcjonariusze Straży Granicznej przeprowadzają "zwięzłą rozmowę z osobami ubiegającymi się o azyl". Zazwyczaj prawo wstępu do kraju i możliwość ubiegania się o azyl otrzymuje, podaje HRW, garstka z nich. Niedoszli azylanci otrzymują decyzję na piśmie. Powodem odmowy, bez podania szerszych wyjaśnień, zazwyczaj jest brak wizy lub zezwolenia na pobyt w Polsce. Osoby te są odsyłane pociągiem na Białoruś tego samego dnia. To nie są praktyki państwa UE "Polska wystawia ludzi na niebezpieczeństwo odmawiając im dostępu do procesu azylowego i odsyłając ich na Białoruś, gdzie nie mogą uzyskać ochrony. Zostawianie ludzi na granicy białoruskiej i odmawianie wysłuchania ich wniosków azylowych nie jest praktyką stosowaną w krajach Unii Europejskiej" - tłumaczy Lydia Gall z Human Rights Watch. Według grup zajmujących się ochroną praw człowieka w Polsce i na Białorusi, liczba osób, którym odmówiono prawa wjazdu do Polski znacząco wzrosła w 2016 roku. Inspekcja przeprowadzona w sierpniu ubiegłego roku wykazała, że urzędnicy na granicy mają problem z identyfikacją osób ubiegających się o azyl. Na mocy polskiego prawa, przypomina HRW, o udzieleniu azylu decyduje Urząd ds. Cudzoziemców, a nie Straż Graniczna. W praktyce, czytamy na stronie organizacji, wygląda to inaczej. Świadkowie utrzymują, że rozmowa z funkcjonariuszem trwa od 2 do 10 minut, a następnie większości osób odmawiana jest procedura azylowa. <a href="https://www.hrw.org/news/2017/03/01/poland-asylum-seekers-blocked-border" target="_blank">Więcej na temat sytuacji na granicy na stronie HRW</a>