Cimoszewicz podczas niedzielnego spotkania z wyborcami w Mrągowie (Warmińsko-Mazurskie) stwierdził, że apel adresowany do niego przez Donalda Tuska o jak najszybsze wyjaśnienie niejasności związanych z oświadczeniem majątkowym jest hipokryzją. Zacytujmy marszałka Sejmu: "Nie zwracam się z żadnymi apelami do moich rywali, ani nie udzielam im żadnych rad, by cokolwiek wyjaśniali. Traktuję tego typu wystąpienia jako element hipokryzji, jako świętoszkowate". Tymczasem dziś Cimoszewicz zaapelował do... swoich konkurentów w wyborach prezydenckich o publiczne zajęcie stanowiska, czy mieli coś wspólnego z prowokacją, jaką było - według niego - przedstawienie sfałszowanego dokumentu i złożenie fałszywych zeznań przez jego b. asystentkę Annę Jarucką. Swój apel Cimoszewicz skierował przede wszystkich do dwóch kontrkandydatów: Donalda Tuska i Lecha Kaczyńskiego. Marszałek chciałby, aby Tusk powiedział, co wiadomo mu na temat działań w tej sprawie swojego współpracownika, posła PO Konstantego Miodowicza, a Kaczyński - posła PiS Zbigniewa Wassermanna. - Na pewno prezydent Kaczyński ani jego sztab w żadnych prowokacjach nie uczestniczył, realnych i nierealnych - oświadczył w rozmowie z PAP wiceszef sztabu PiS i Kaczyńskiego Michał Kamiński. - Panie Donaldzie Tusk, co pan wie na temat działalności swojego bliskiego współpracownika? Czy pan Miodowicz, doświadczony oficer służb specjalnych, był tak niekompetentny, że nabrał się na ewidentne fałszerstwo, czy też wiedział, co robi? - pytał Cimoszewicz podczas dzisiejszej konferencji prasowej w Katowicach. Cimoszewicz podkreślił, że to Miodowicz doprowadził do komisji śledczej ds. PKN <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-orlen,gsbi,2073" title="Orlen" target="_blank">Orlen</a> Annę Jarucką. Jego była asystentka, jak oznajmił, złożyła fałszywe zeznania oraz zapoznała media ze sfałszowanym, według marszałka, dokumentem: rzekomym upoważnieniem Jaruckiej do zmiany oświadczenia majątkowego Cimoszewicza, wystawionym - według świadka - 20 kwietnia 2002 przez niego samego. Podobny apel Cimoszewicz skierował do Lecha Kaczyńskiego odnośnie działań Wassermanna. Marszałek zastrzegł, że jego pytania nie są zarazem sugestią odpowiedzi, a jedynie pytaniami, które wymagają jasnej odpowiedzi zainteresowanych. Cimoszewicz zasugerował związek osób związanych ze służbami specjalnych z tą sprawą, zaznaczając, że nie ma na to dowodów. Jarucka przekazała we wtorek komisji śledczej ds. PKN Orlen kserokopię upoważnienia do zmiany oświadczenia majątkowego Cimoszewicza, które on sam miał jej wystawić. Marszałek uznał dokument za ewidentnie sfałszowany, a swój rzekomy podpis za faksymile podpisu, które bezprawnie trafiło do rąk Jaruckiej. Poinformował, że w środę do prokuratury trafiło doniesienie jego sztabu w sprawie składania fałszywych zeznań i fałszowania dokumentów. Pytany przez dziennikarzy Cimoszewicz powiedział, że nie zamierza poddać się badaniu swojej prawdomówności w tej sprawie na wykrywaczu kłamstw.