W województwie kujawsko-pomorskim, w którym Platforma Obywatelska zdobyła drugi wynik w kraju, wybuchł konflikt. Wniosek o rozwiązanie struktur wojewódzkich złożyły dwa koła: w Bydgoszczy i w powiecie ziemskim. Poszło o to, że minister spraw wewnętrznych z Bydgoszczy, Teresa Piotrowska, prywatnie przyjaciółka Ewy Kopacz, chciała, by marszałkiem województwa został Zbigniew Pawłowicz, pełniący funkcję dyrektora jednego ze szpitali. Inną koncepcję miał poseł z Torunia i szef regionu - Tomasz Lenz. Zdecydował on, że na swoim stanowisku pozostanie dotychczasowy marszałek, czyli Piotr Całbecki. Wówczas zwolennicy Pawłowicza złożyli wniosek, by został on wicemarszałkiem. Jednak i tym razem przegrał z kandydatem Lenza - Zbigniewem Ostrowskim. Ta sytuacja wywołała złość działaczy z Bydgoszczy. Jak mówią, "Toruń nie będzie dyktować, kto ma reprezentować Bydgoszcz we władzach województwa". Osoba popierające Tomasz Lenza odpierają zarzuty, przypominając, że "za czasów (Donalda) Tuska nie do pomyślenia była ingerencja centrali w sprawy władz regionalnych". "A teraz mamy partię (Ewy) Kopacz i wszyscy się kopią" - stwierdza w rozmowie z gazetą jeden z polityków. Dodają, że obecna premier przygotowuje się do wyborów na szefa PO , szuka głosów w regionie i dlatego chce wzmocnić pozycję swojej koleżanki - Teresy Piotrowskiej. Wszyscy mają nadzieję, że konflikt sam wygaśnie. Bliski współpracownik szefowej rządu powiedział, że wprowadzenie w regionie zarządu komisarycznego będzie ostatecznością. GW" zwraca uwagę, że to nie jedyny problem Platformy. Na Dolnym Śląsku wciąż trwa spór pomiędzy zwolennikami Grzegorza Schetyny i Rafała Dutkiewicza. Więcej w "Gazecie Wyborczej"