Chodzi o środowy artykuł gazety, w którym napisano, że Grzywacz "sieje postrach w Świerszczewie (Zachodniopomorskie)". Według "SE", Grzywacz kupił popegeerowski budynek i chce eksmitować zamieszkującą go rodzinę Wierzchowskich. Sąd - jak napisał "SE" - nakazał rodzinie opuszczenie lokalu, ale Wierzchowscy odwołali się od tej decyzji. Wtedy - według dziennika - "Grzywacz wpadł w szał. Najpierw odłączył Wierzchowskim wodę. Potem zatkał komin. Na koniec ściągnął robotników, którzy zerwali dachówki z dachu". Gazeta podaje, że Grzywacz i jego syn pobili także dziennikarzy, którzy interesowali się tą sprawą. Janusz Bugaj, prokurator rejonowy w Szczecinku (Zachodniopomorskie) poinformował, że zawiadomienie Grzywacza o przestępstwie dziennikarzy "Super Expressu" wpłynęło we wtorek. - Zostało zarejestrowane i skierowane na czynności sprawdzające - powiedział prokurator Bugaj. Skierowanie "na czynności sprawdzające" oznacza, iż opisywane w zawiadomieniu wydarzenia mają w ciągu 30 dni zostać zbadane przez policjantów. Treść zawiadomienia Grzywacz opublikował na stronie internetowej szczecineckiego PSL. W zawiadomieniu napisał, że 24 września ok. godz. 14 na jego posesję wtargnęli dwaj dziennikarze z nieznanej mu redakcji. Mężczyźni ci drażnili uwiązane na łańcuchu psy i robili im zdjęcia. Fotografowali również Grzywacza i członków jego rodziny. Na zwróconą im uwagę, że weszli na prywatny teren jeden z dziennikarzy zaczął wymachiwać legitymacja prasową, drugi "rzucił się z rękami do bicia syna" Grzywacza. Według kandydata PSL na posła "(...) całe zajście zostało sprowokowane przez nieznane mu osoby lub ich mocodawców w związku z kampanią wyborczą i ma na celu zdyskredytowanie jego osoby oraz podważenie zaufania wśród opinii publicznej." W opublikowanym na stronie szczecineckiego PSL oświadczeniu zarząd powiatowy partii i powiatowy sztab wyborczy PSL zapowiedziały, że Andrzej Grzywacz pozwie "SE" w trybie wyborczym. Z informacji uzyskanych sekretariacie I wydziału cywilnego Sądu Okręgowego w Koszalinie (Zachodniopomorskie) wynika jednak, że taki pozew nie wpłynął w środę sądu. Mimo kilku prób nie udało się w środę skontaktować z Grzywaczem. Telewizji TVN24 Grzywacz powiedział, że artykuł w "SE" jest niezgodny z prawdą. Powiedział, że nie prześladuje rodziny mieszkającej w kupionym przez niego od ANR domu. Według Grzywacza ludzie ci otrzymali już nowe lokum, ale nie chcą się do niego przeprowadzić. Wiceprezes zarządu wojewódzkiego PSL Zbigniew Furtak powiedział, że Grzywacz nie został skreślony z listy kandydatów tej partii do Sejmu. - Lista została już zarejestrowana w Okręgowej Komisji Wyborczej w Koszalinie. Andrzej Grzywacz zajmuje na niej 4. miejsce. Pan Grzywacz zobowiązał się jednak, że w przypadku przegrania sprawy z "Super Expressem" zrezygnuje z udziału w wyborach - poinformował Furtak.