W hotelu poselskim nie ma tłumów dziennikarzy i fotoreporterów, śledzących każdy krok polityków. Jednak właśnie brak takiego zakazu pozwolił na pokazanie hitlerowskich pozdrowień w knajpie czy orkiestry na hotelowej imprezie ludowców. Nie wiedzielibyśmy także o wokalnych popisach odprężonej byłej wiceminister finansów, ani też kogo wieczorami odwiedza ojciec dyrektor. Tylko dlaczego takie rzeczy powinny pozostawać w ukryciu?