Projekt PiS wprowadza zmiany w Kodeksie wyborczym oraz w trzech ustawach regulujących funkcjonowanie samorządów: gminnego, powiatowego i wojewódzkiego. Zmiany w Kodeksie wyborczym obejmują m.in. wprowadzenie dwukadencyjności wójtów, burmistrzów i prezydentów miast oraz likwidację jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do rad gmin, a także powołanie komisarzy wyborczych wojewódzkich i powiatowych; komisarze wojewódzcy dokonać mają w terminie 3 miesięcy od wejścia ustawy w życie podziału gminy, powiatu, województwa na okręgi wyborcze w wyborach do rady gminy, rady powiatu, sejmiku województwa (obecnie podziału takiego dokonują władze samorządowe). Projekt zakłada też zmianę sposobu ustalania składu PKW po wyborach parlamentarnych w 2019 r. "Uważamy, że projekt idzie w bardzo dobrym kierunku uspołecznienia i otwarcia szerzej możliwości obserwacji wyborów" - ocenił we wtorek Zdun. Jego zdaniem, PKW w obecnym składzie nie powinna wdrażać nowych przepisów oraz zajmować się organizacją wyborów w 2018 i 2019 roku. "Obecny skład PKW nie powinien brać udziału w organizacji wyborów ani w 2019 ani nawet tych najbliższych w 2018 roku. PKW w obecnym składzie jest niewydolna i nie jest w stanie przyjąć jakichkolwiek nowych rozwiązań" - ocenił przedstawiciel Ruchu Kontroli Wyborów. Według niego słusznym jest zapis zakładający, że część członków PKW ma wybierać Sejm. Dodał, że gremium to, nie powinno składać się tylko z sędziów. "Nie widzimy powodu, dla którego PKW miałoby się składać tylko z sędziów. Proponujemy, by ich wybór dokonywał się z dużo szerszej grupy obywateli" - podkreślił. "Wybory były sfałszowane" Ewa Stankiewicz z Ruchu Kontroli Wyborów i stowarzyszenia Solidarni 2010 zauważyła, że nigdzie burmistrz nie organizuje wyborów burmistrza. "Postulujemy, żeby odejść od tego - burmistrz nie może organizować wyborów burmistrza" - powiedziała. Kolejny postulat RKW to obowiązek wywieszenia przez komisje obwodowe skanu protokołu w internecie przed zakończeniem pracy oraz kopii danych wprowadzonych do komputera. Punkt trzeci, mówiła Stankiewicz to utworzenie ogólnopolskiego, centralnego spisu wyborców. Kolejny postulat, dodała, "to centralny rejestr fałszerstw wyborczych i fałszerzy wyborczych". Na słowa Stankiewicz z oburzeniem reagował prezydent Nowej Soli Wadim Tyszkiewicz. Nie godził się m.in. ze stwierdzeniami o fałszowaniu wyborów. Odpowiedź Krajowego Biura Wyborczego "Nie zgadzam się na twierdzenie, że wybory samorządowe w 2014 roku zostały sfałszowane" - powiedziała we wtorek szefowa KBW Beata Tokaj odpowiadając na zarzuty ze strony Ruchu Kontroli Wyborów. Dodała, że nieprawidłowości wynikały z błędów systemu informatycznego. Przekazała, że do Sądów Okręgowych wpłynęło wówczas z całego kraju 1472 protesty wyborcze, z których 53 zostały uwzględnione. "Przypomnę, ze było ponad 39 tys. okręgów wyborczych" - dodała. Według Tokaj nieprawdą jest zarzut, jakoby PKW i KBW nie pozwalały mężom zaufania obserwować swoich prac podczas ostatnich wyborów samorządowych. "Chcę kategorycznie powiedzieć, że to jest kłamstwo" - oświadczyła. Dodała, że obserwatorzy byli obecni również przy wyborach w 2015 roku. Jak podała, nie zostały wówczas wniesione z ich strony żadne uwagi do protokołu. Zaznaczyła, że jedyne zgłoszone uwagi dotyczyły "spraw organizacyjnych, a nie weryfikacji wyników głosowania". Tokaj podkreśliła, że dymisja członków PKW po <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/raport-wybory-samorzadowe-2024" title="wyborach samorządowych" target="_blank">wyborach samorządowych</a> w 2014 roku była "honorowa" i wzięła się z ujawnionych błędów w systemie informatycznym. "PKW uznała w całym swoim profesjonalizmie, nie, że źle przeprowadziła głosowanie. Tam nie zadziałał system informatyczny. Dlatego PKW podała się do dymisji, bo stwierdziła, że niewłaściwie przeprowadziła te wybory obiecując, że wyniki będą we wtorek, a były po blisko dwóch tygodniach" - tłumaczyła Tokaj. Negatywna opinia Związku Miast Polskich "Związek Miast Polskich negatywnie opiniuje w projekcie PiS zmian w Kodeksie wyborczym m.in. odebranie gminom prawa określania okręgów wyborczych, całkowitą likwidację JOW-ów oraz umożliwienia kandydowania do rady gminy osobom niezamieszkałym na jej terenie" - poinformował Marek Wójcik z ZMP. Wójcik na posiedzeniu sejmowej komisji, która we wtorek rozpatruje projekt PiS powiedział, że projekt wbrew swojej nazwie w kilku ważnych punktach oznacza zmniejszenie udziału obywateli w społeczności lokalnej oraz osłabienie organów przedstawicielskich. "Negatywnie opiniujemy odebranie gminom, tj. społecznościom lokalnym, prawa określania okręgów wyborczych. Zmiana ta oznacza zmniejszenie, a nie zwiększenie udziału i wpływu obywateli na życie publiczne" - ocenił Wójcik. "Jesteśmy zawsze przeciwni temu, aby ktoś za nas decydował, wiedział lepiej i decydował za nas, czyli wspólnoty samorządowe" - podkreślił. ZMP negatywnie zaopiniował też ograniczenie prawa udziału obywateli w składzie komisji wyborczych. "Zmiana ta oznacza ograniczenie udziału przedstawicielskiego w komisjach wyborczych do członków partii politycznych" - zauważył Wójcik. Związek podziela także zastrzeżenia PKW, która sygnalizuje zagrożenie destabilizacji procesu wyborów. "Potwierdzają to analizy przeprowadzone w urzędach miast" - zaznaczył Wójcik. Jak dodał ZMP stanowczo odrzuca dwie zasadnicze zmiany w przepisach wyborczych: całkowitą likwidację JOW-ów nawet w małych gminach. Według Wójcika doprowadzi to do upartyjnienia lokalnego życia publicznego. Ponadto ZMP sprzeciwia się umożliwienia kandydowania do rady gminy osobom niezamieszkałym na jej terenie. "Zniszczy to podmiotowość społeczności lokalnej" - przekonywał Wójcik. Obie te zmiany oznaczają zmniejszenie wpływu obywateli na funkcjonowanie rady gminy" - podkreślił. Dwukadencyjność wójta i burmistrza? Związek negatywnie zaopiniował także ograniczenie liczby kadencji wójta i burmistrza; ta propozycja jest niezgodna z konstytucją - dodał przedstawiciel ZMP. Zapowiedział, że Związek będzie zgłaszać swoje uwagi w procesie legislacyjnym. Prezydent Nowej Soli, członek zarządu Związku Miast Polskich Wadim Tyszkiewicz powiedział, że pierwszy raz jest na takiej komisji i na "lekcji demokracji, która się tutaj odbywa". "Jest to dla mnie bolesna lekcja, mam wrażenie, że jednak polityka partyjna ma zdecydowanie przewagę nad interesem społecznym" - ocenił Tyszkiewicz. Poinformował, że dla strony samorządowej nie do przyjęcia jest tryb procedowania zmian, czyli wniesienie propozycji nowych przepisów jako projektu poselskiego. "Zrobiliście to państwo celowo, żeby ominąć konsultacje społeczne" - powiedział do przedstawicieli PiS Tyszkiewicz. Dodał, że opinie Związku Miast Polskich, Ogólnopolskiego Porozumienia Organizacji Samorządowych czy Związku Gmin Wiejskich są druzgoczące dla propozycji zmian w Kodeksie Wyborczym. "Według naszej opinii przy tym procedowaniu i tym czasie, który został do wyborów, wybory będą sparaliżowane, a jak jeszcze wprowadzicie partyjnych komisarzy, do których będą przypisani sygnaliści, którzy będą donosić, kto, gdzie wybory fałszuje, doprowadzicie państwo do tego, że będzie paraliż państwa i samorządu" - powiedział Tyszkiewicz. Ocenił, że proponowane zmiany w ordynacji wyborczej są niekonstytucyjne.