Napis na elewacji budynku, w pobliżu wejścia do biura posłów PiS Jerzego Wilka i Adama Ołdakowskiego, według pracowników biura prawdopodobnie zrobiono w nocy z niedzieli na poniedziałek. Poseł Wilk, który powiadomił o zdarzeniu policję, powiedział PAP, że jest oburzony tą sytuacją. Zwrócił uwagę, że wulgaryzmy namalowano na ścianie zabytkowego budynku komunalnego, obok flag państwowych, które wiszą przed biurem poselskim. "Jeśli tak ma wyglądać dialog polityczny, to czego można spodziewać się w przyszłości? Obawiam się, że będzie coraz gorzej" - mówił. Polityk przypomniał, że napis tej samej treści pojawił się na elewacji budynku Kancelarii Sejmu podczas niedawnej demonstracji organizowanej m.in. przez Obywateli RP, Ogólnopolski <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-ogolnopolski-strajk-kobiet-osk,gsbi,47" title="Strajk Kobiet" target="_blank">Strajk Kobiet</a> i KOD, której uczestnicy domagali się zmian w ustawach sądowniczych zgodnie z zaleceniami KE. Jak poinformował PAP kom. Krzysztof Nowacki, policja przyjęła zawiadomienie o zniszczeniu mienia i będzie prowadziła postępowanie w tej sprawie. Zaznaczył, że zależnie od wysokości szkody taki czyn może zostać zakwalifikowany jako wykroczenie lub przestępstwo. Dodał, że policja zabezpiecza zapisy monitoringu z kamer umieszczonych w pobliżu biura PiS. W ostatnich dniach zdewastowano biura parlamentarzystów PiS w Golubiu-Dobrzyniu i Wąbrzeźnie (woj. kujawsko-pomorskie); w obu przypadkach namalowano napisy "Czas na sąd ostateczny" i "PZPR". Jak informowała policja, w sprawie incydentu w Wąbrzeźnie zatrzymano 50-letnią mieszkankę woj. mazowieckiego, której przedstawiono zarzut propagowania ustroju totalitarnego. Po złożeniu wyjaśnień kobieta została zwolniona do domu.