Przewodniczący składu Izby Morskiej Ryszard Kopicki podkreślił w uzasadnieniu orzeczenia, że kuter spełniał techniczne wymagania bezpieczeństwa morskiego, a wrak kutra (WŁA-127 leży na prawej burcie pod kątem 45 stopni) nie ma żadnych uszkodzeń wskazujących na kolizję z inną jednostką. Dodał, że nie sposób też snuć żadnych przypuszczeń, czy to ładunek ryb osłabił stateczność kutra - w ostatnim meldunku z rejsu szyper informował, że złowili kilkanaście ton szprota. Na morzu nie było sztormu, a widzialność była dobra. Zatonięcie kutra było tak nagłe, że jego załoga nie zdążyła nawet wysłać sygnału s.o.s. Izba Morska nie wyklucza wznowienia postępowania ws. zatonięcia kutra WŁA-127, jeśli pojawią się nowe dowody w tej sprawie. Na takie liczą jeszcze właściciele jednostki. Współarmator Michał Necel ma nadzieję, że Marynarka Wojenna dokona jeszcze ponownej penetracji wraku kutra. W rozmowie z dziennikarzami po ogłoszeniu orzeczenia Necel przyznał, że spodziewał się takiej decyzji Izby. - Chcemy znać prawdę, ale nie będziemy się odwoływać. Nic innego w tym stanie rzeczy nie da się na dziś ustalić - dodał. Na pierwszym posiedzeniu Izby Morskiej syn szypra z WŁA-127 Marek Szymański zadał pytanie, czy wypadek kutra mógł mieć związek z odbywającymi się w tym czasie w okolicy manewrami ratowniczymi NATO "Sarex". Poza salą armatorzy jednostki mówili anonimowo dziennikarzom, że nie wykluczają, iż WŁA-127 mógł zostać potrącony przez okręt uczestniczący w ćwiczeniach. WŁA-127 był wyposażony m.in. w transponder radarowy, który samoczynnie uruchamia się i dzięki satelicie co dwie godziny wskazuje pozycję jednostki na morzu. Ostatni raz sygnał z transpondera z kutra Centrum Monitorowania Rybołówstwa zarejestrowało na ponad półtorej godziny przed zatonięciem. O wypadku polskiego kutra powiadomiły 30 kwietnia ub. roku duńskie służby ratownicze. Na powierzchni wody unosiły się bowiem koło i tratwa ratunkowa. Do zatonięcia doszło kilkanaście godzin wcześniej, na co wskazuje zatrzymanie o tym samym czasie dwóch zegarów na kutrze. Wrak leży na dnie Bałtyku ok. czterech mil na wschód od Bornholmu, na głębokości 68 metrów. WŁA-127 o długości 25,4 metrów należał do grupy największych jednostek w polskiej flocie rybackiej. Jednostka została kupiona od armatora niemieckiego w styczniu 2006 r. i pływała wcześniej nawet na Morzu Północnym.