Zawieszone kursy odbywały się pomiędzy Lublinem a Łukowem i Chełmem a Włodawą. Jak twierdzą władze powiatów, przez które biegły linie PKP żądała finansowania nierentownych połączeń, a na to samorządy nie mają pieniędzy. PKP twierdzi z kolei, że nie chodziło o pieniądze, a o dobrą wolę. Jak mówi Zbigniew Tracichleb dyrektor Zakładu Przewozów Pasażerskich w Lublinie, PKP przedstawiła władzom samorządowym województwa i powiatów konkretne programy, w których chodziło przede wszystkim o skoordynowanie rozkładu jazdy przewoźników w poszczególnych miejscowościach z rozkładem jazdy pociągów. Jeśli nie będzie takich koordynacji na innych liniach zlikwidujemy również resztę nierentownych połączeń - grozi Tracichleb. Przeciw poniedziałkowemu zawieszeniu kursów do PKP na razie wpłynął protest tylko jednej z gmin. Inni samorządowcy twierdzą, że decyzja kolei nie zdezorganizuje życia lokalnych społeczności, bo na ich terenie jest dość transportu kołowego a uruchomieniem nowych połączeń zainteresowani są prywatni przewoźnicy i PKS.