Teraz grupa robocza ma opracować szczegóły. Na razie wiadomo, że co najmniej jedna duża placówka w każdym województwie będzie mogła leczyć ponad limit, mając świadomość, że dostanie za to pieniądze. Warunkiem ma być opieka szpitala od momentu podejrzenia i rozpoznania choroby, przez diagnostykę, leczenie chirurgiczne, chemioterapię aż po rehabilitację po leczeniu. Chodzi o to, by taki szpital, który chce leczyć bez limitu, nie wybierał sobie tych najbardziej opłacalnych procedur. - Pacjent jest dzisiaj zagubiony w systemie i musimy postawić na kompleksowość - na szpitale, które zajmują się pacjentem od A do Z - mówił szef resortu zdrowia Bartosz Arłukowicz. Minister zdrowia mówił też po spotkaniu z onkologami o wprowadzeniu degresywnej stawki rozliczenia z takimi szpitalami. Chodzi o to, by szpital za niektóre procedury ponad limit dostawał już mniej pieniędzy. By np. placówka mogła wykonać dużo więcej badań tomografem komputerowym, koniecznych w diagnostyce nowotworowej, i zamiast tak jak teraz odsyłać pacjentów, bo skończył się kontrakt, wykonywać badania nieco niżej wycenione. - Z taką propozycją wystąpili sami onkolodzy - przyznaje prof. Jacek Jassem, prezes Polskiego Towarzystwa Onkologicznego. - Myśmy zaproponowali bardzo konkretne rozwiązania, również w zakresie wyceny tych dodatkowych procedur, bo nie zawsze te dodatkowe procedury muszą tyle samo kosztować jak te, które są zawarte w obecnym kontrakcie. Niektóre procedury mają duży element kosztów stałych i zwiększenie liczby tych procedur niekoniecznie musi pociągać za sobą identyczne koszty jednostkowe, np. w diagnostyce - mówi nam Jassem. I wyjaśnia: "Np. jak mówimy o chemioterapii , gdzie większa część procedury stanowi koszt leku, to tego się nie da obniżyć". Podobnie ma być z hospitalizacją. Szpital dostanie pieniądze za leczenie pacjentów ponad limit, ale już nie za umieszczania ich na oddziałach. To ma wymuszać np. prowadzenie radioterapii w przychodniach przyszpitalnych, zamiast kilkudniowych hospitalizacji. Onkolodzy, z którymi rozmawiał nasz dziennikarz liczą, że jeśli ich propozycje zostaną zrealizowane - to poprawa może być zauważalna nawet po pół roku. Mariusz Piekarski