W dzisiejszym wydaniu "Rzeczpospolitej" Robert Biedroń tłumaczy, dlaczego chce założyć partię: "Potrzebna jest formacja, która otwarcie przeciwstawi się PiS i powie, że stoimy dziś przed fundamentalnym wyborem: albo Białoruś, albo Francja. Albo Wschód, albo Zachód. PO nie ma dziś tej energii i autentyczności. Potrzebny jest ktoś nowy". Według Biedronia nowa formacja może odebrać część elektoratu PiS. Na dowód przytacza sytuację w Słupsku, gdzie jest prezydentem. "Gdybym dziś wystartował na prezydenta, sondaże, i to wszystkie, wskazują, że wygrywam w I turze. I odbieram ogromną część elektoratu Prawa i Sprawiedliwości. W Słupsku PiS ma dziś zaledwie 9 procent!" - mówi Biedroń. Odniósł się także do zarzutów zaniechania w sprawie drastycznego przypadku pedofilii w Słupsku (Instruktor z Miejskiego Ośrodka Kultury miał krzywdzić dziewczynki). "To było ohydne działanie. Przecież wiadomo, że nie mam z tym absolutnie nic wspólnego. Ale taka jest polityka. Najgorsze jest to, że w tym wszystkim nie liczy się dobro dzieci, ich los i bezpieczeństwo. Kiedy tylko dowiedziałem się o sprawie, zrobiłem wszystko co się da. Podejrzany został zwolniony z pracy, dzieci są bezpieczne. Próba zrzucenia tego wszystkiego na mnie jest naprawdę odrażająca" - mówi prezydent Słupska. Więcej w "Rzeczpospolitej".