W marcu 2016 r. łódzki sąd okręgowy skazał trzech sprawców zdarzenia na kary - 8, 4 i 2 lat więzienia. Od wyroku odwołała się obrona oskarżonych, która uważa, że kary są rażąco za wysokie. W październiku 2016 r. Sąd Apelacyjny w Łodzi utrzymał ten wyrok. Uznał, że sąd I instancji dokonał prawidłowej analizy materiału dowodowego. SA stwierdził również, iż nie widzi podstaw, aby uznać, że kary jakie wymierzył SO są rażąco za wysokie. Tragedia z 2014 roku Do zdarzenia doszło w 2014 r. w Pabianicach. Według prokuratury, 20-letni wówczas kierowca renault zawracał w niedozwolonym miejscu, a rowerzysta zwrócił mu uwagę. Później do auta wsiedli dwaj pozostali oskarżeni. Razem pojechali za 31-latkiem. Na jednej z najbardziej ruchliwych ulic samochód wyprzedził rowerzystę, zatrzymał się; wybiegli z niego dwaj mężczyźni. Według ustaleń sądu, jeden z nich próbował złapać rowerzystę i ściągnąć go z roweru, czym spowodował zmianę kierunku jazdy roweru w stronę innego mężczyzny, który uderzył cyklistę. 31-latek stracił panowanie nad rowerem i wjechał na przeciwległy pas jezdni pod jadący z naprzeciwka autobus. Rowerzysta zginął na miejscu. Wszyscy sprawcy uciekli z miejsca tragedii. Następnego dnia na policję zgłosił się kierowca auta. Dwaj pozostali ukrywali się; zgłosili się trzy dni po zdarzeniu. "Chcieli wyjaśnić sytuację" Śledczy postawili 26-letniemu Konradowi B. - mieszkańcowi Pabianic, który uderzył rowerzystę - zarzut zabójstwa z tzw. zamiarem ewentualnym (czyli że godził się na jego śmierć). Prokurator wnioskował wobec niego o karę 15 lat więzienia. Jego 29-letniemu koledze Łukaszowi G. postawiono zarzut pobicia ze skutkiem śmiertelnym. Trzeci z podejrzanych Kamil K. usłyszał zarzut pomocnictwa do pobicia. SO dokonał zmiany kwalifikacji prawnej czynu na pobicie ze skutkiem śmiertelnym i skazał B. na 8 lat więzienia. G. za pobicie ze skutkiem śmiertelnym został skazany na 4 lata więzienia, a K. za czyn zakwalifikowany jako pomocnictwo do pobicia - na 2 lata więzienia. Ten wyrok utrzymał SA. Łódzkie sądy nie uwierzyły w wyjaśnienia oskarżonych, którzy twierdzili, że chcieli jedynie zatrzymać rowerzystę, aby wyjaśnić z nim sytuację. "Sąd nie dał temu wiary, bo nie sposób przyjąć, że oskarżeni chcieli zatrzymać rowerzystę na filozoficzną rozmowę o tym, jak bezsensowne jest rozwiązywanie konfliktów na podstawie obelg i obraźliwych gestów" - wskazywał SO. Działanie nie było celowe Jednocześnie w ocenie tych sądów żaden dowód czy okoliczności zdarzenia nie uprawniały do postawienia zarzutu działania z zamiarem zabójstwa. Jak wskazał SO, z zeznań kierowcy autobusu wynikało, że mężczyźni oczekujący na nadjeżdżającego rowerzystę byli odwróceni tyłem do zbliżającego się autobusu i go nie widzieli, a ich wersję potwierdziła przeprowadzona przez biegłego symulacja. SO wskazywał, że publicznie kreowano obraz, w którym dwaj oskarżeni celowo wepchnęli rowerzystę pod autobus, jednak nie znalazło to odzwierciedlenia w materiale dowodowym. Kasacje rozpatrzy troje sędziów SN.