Zamieszanie wokół Trybunału Konstytucyjnego trwa. W czwartek Trybunał stwierdził, że wybór trzech sędziów TK dokonany jeszcze przed październikowymi wyborami, był zgodny z konstytucją, i prezydent powinien niezwłocznie przyjąć od nich ślubowanie. Wieczorem Andrzej Duda wygłosił orędzie, ale nie padło w nim ani jedno słowo odnoszące się do orzeczenia TK. Prezydent wyjaśnił tylko swoją decyzję w sprawie przyjęcia ślubowania od sędziów, którzy zostali wybrani w środę przez Sejm większością PiS. Ani słowa o orzeczeniu TK Zdaniem dr. Bartłomieja Biskupa z UW, orędzie prezydenta było uzasadnieniem tych decyzji. - Ale ono nie będzie miało większych skutków. Tu prezydent ani nikogo nie przekona z przekonanych, ani z nieprzekonanych. Każdy ma już wyrobione opinie, nie widzę woli kompromisu po żadnej ze stron - mówi nasz rozmówca.- Czytelny przekaz był taki: podjąłem decyzję bo mam mandat, a po drugie rozpocznę dyskusję na temat usytuowania TK w państwie - ocenia politolog. Powołanie się na mandat wzmocniło uzasadnienie stanowiska, przy którym obstaje prezydent - dodaje nasz rozmówca. I dodaje, że wystąpienie Andrzeja Dudy miało charakter bardziej informacyjny, niż perswazyjny. - Takie komunikaty powinny być proste. Gdyby prezydent wdał się w szczegóły, to byłoby ono mniej czytelne. Nie za bardzo wiem jaki efekt prezydent chciał osiągnąć oprócz uzasadnienia tej decyzji. Brnięcie w szczegóły i odnoszenie się do tego, co powiedział Trybunał, jeszcze bardziej zagmatwałoby ten przekaz - uważa dr Biskup. Brakiem nawiązania do orzeczenia TK zdumiona jest opozycja. Część polityków ironizowała, że prezydent stanął przed kamerami jeszcze przed ogłoszeniem wyroku przez <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-trybunal-konstytucyjny,gsbi,24" title="Trybunał Konstytucyjny" target="_blank">Trybunał Konstytucyjny</a>. Większość obserwatorów oczekiwała, że prezydent przystanie lub odrzuci postanowienie TK o konieczności zaprzysiężenia tzw. sędziów listopadowych. Kto straci na awanturze wokół TK? Jak ostatnie decyzje wpłyną na poparcie dla PiS i prezydenta Andrzeja Dudy? - W przyszłości pewnie tak, ale na dzisiaj nie zmieni się wiele. Prezydent i PiS mają jednak mocny mandat, i wydaje się, że korzystają z tego, że mają dzisiaj premię za zwycięstwo i mają duże poparcie społeczne, które zawsze jest na początku nowych rządów. Nie wydaje mi się, żeby przez tą awanturę sondaże poleciały na łeb, na szyję - przewiduje ekspert. Ale nasz rozmówca, zastrzega, że w takich sprawach opinie wyborców są odłożone w czasie. - Takie wydarzenia są elementem tworzenia wizerunku, który zapada w pamięci wyborców - wyjaśnia dr Biskup. Nasz rozmówca zauważa jednak, że aktualne wydarzenia nie muszą wpłynąć na zmiany poparcia, bo nie jest to sprawa, która powoduje specjalne zainteresowanie opinii publicznej. - To są sprawy zbyt szczegółowe, zbyt zagmatwane. Ludzie nie czują, że sprawa Trybunału ma jakiś wpływ na ich życie - zauważa politolog.Nie oznacza, to jednak, że środowisko PiS nie poniesie żadnych strat wizerunkowych. - Zobaczymy czy pół roku czy rok, czy inne pozytywne elementy zrównoważą te straty - zastanawia się nasz rozmówca. Orzeczenie przykryte przez zaprzysiężenie Jeszcze przed wydaniem przez TK orzeczenia można było się spodziewać, że w przypadku wytknięcia przez Trybunał błędów Platformie Obywatelskiej. PiS ogłosi triumf. Tak się nie stało. - Wszyscy skupili się na zaprzysiężeniu. Wyrok TK został przykryty kwestią zaprzysiężenia sędziów. Rzeczywiście PiS mógł to lepiej wykorzystać, powiedzieć, że PO łamie prawo. Ale nie byłby to żaden krok do przodu, bo to jest dalszy ciąg tej samej awantury: jeden na drugiego mówi, ze złamał prawo - mówi dr Bartłomiej Biskup. Metoda faktów dokonanych Zdaniem politologa, w najbliższym czasie nie ma szansy na kompromis. - Raczej będą działać wszyscy metodą faktów dokonanych. Tutaj trzeba powiedzieć jasno, że i PiS i PO, czyli dzisiejsza i poprzednia koalicja, i Trybunał Konstytucyjny mają wiele za uszami, bo Trybunał też tutaj włączył się politycznie, robiąc ruchy wizerunkowe z opozycją w Sejmie. Wszyscy nabroili, a nie ma skłonności do kompromisu. Każdy mówi, że jest najważniejszy. Teraz kto coś zrobi pierwszy to tak już zostanie - przypuszcza nasz rozmówca. Jak będą wyglądały najbliższe dni? - Wyobrażam sobie, że PiS będzie teraz starał się wprowadzić tych sędziów do orzekania, a prezes TK na przykład nie będzie wyznaczał ich do posiedzeń, albo wyznaczy tych, których kadencja trwa, albo nawet tych niezaprzysiężonych. Takie scenariusze można dzisiaj kreślić, a każdy z nich jest coraz bardziej fantastyczny. Niestety nie widzę tutaj chęci wyjścia z sytuacji - ubolewa politolog. Opozycja wykorzystuje szansę Awantura o Trybunał Konstytucyjny to "pięć minut dla opozycji". - PO jest wiarygodna częściowo. Teraz krzyczy, że PiS złamał prawo, ale najpierw sama go złamała - przypomina dr Biskup. Za to z okazji korzysta Nowoczesna. - Wykorzystuje moment, że jest partią spoza dotychczasowej sceny politycznej, i w związku z tym może rozdzielać razy i PO i PiS - ocenia ekspert.