Apel to konsekwencja niedzielnego referendum w Legionowie, w którym wzięło udział 46,72 proc. uprawnionych, co oznacza, że było ono ważne (potrzebna była co najmniej 30-procentowa frekwencja). 94,27 proc. mieszkańców wskazało, że nie chce, by ich gmina została częścią metropolii warszawskiej. Referendum było inicjatywą radnych Legionowa; była to reakcja na przygotowany przez posłów PiS projekt ustawy zakładający, że Warszawa stałaby się metropolitalną jednostką samorządu terytorialnego, która objęłaby ponad 30 gmin. "Wycofajcie ten projekt z Sejmu (...) Usiądźmy do stołu i zastanówmy się jak stworzyć dobrą ustawę aglomeracyjną, żeby Polakom rzeczywiście żyło się lepiej. Dajmy szansę wypowiedzieć się naszym mieszkańcom, bo to jest naprawdę ważna zmiana w ich życiu" - apelował Smogorzewski na wtorkowej konferencji do posłów PiS. Przekonywał, że można stworzyć dobrą "ustawę aglomeracyjną" dla Warszawy. Według niego, przynależność do tego typu większej jednostki samorządu powinna być jednak dobrowolna i oparta o jasne kryteria. "Musimy też porozmawiać o pieniądzach. Od dwóch miesięcy domagam się od posła (PiS) Jacka Sasina, który mówił, że są wyliczenia finansowe, żeby pokazał te wyliczenia. I nie ma tych wyliczeń finansowych" - mówił prezydent Legionowa. Szef mazowieckiej PO Andrzej Halicki zapowiedział, że w piątek do Sejmu trafi projekt Platformy, który nakazywałby - w razie tworzenia metropolii - przeprowadzenie referendów lokalnych we wszystkich gminach, które miałaby objąć metropolia, w tym w Warszawie. Według pomysłu Platformy, wypowiedzieć w referendach mogliby się też mieszkańcy tych gmin, których nie objęłaby ewentualna ustawa metropolitalna, ale które przylegają do granic planowanej metropolii. "Być może oni chcieliby w tym ustroju nowym się znaleźć i też trzeba dać szanse wysłuchania suwerena" - zaznaczył Halicki. Zastrzegł jednak, że głosowania nie odbyłyby się w tych gminach, których mieszkańcy zdążą się już wcześniej wypowiedzieć na temat przynależności do metropolii. Chodzi np. o Legionowo. Zgodnie z projektem PO, zaplanowane w jednym terminie referenda, miałyby zostać przeprowadzone przed ewentualnym uchwaleniem ustawy metropolitalnej. Politycy PO wyrażali też oburzenie wypowiedziami polityków PiS na temat legionowskiego referendum, m.in. Jacka Sasina, Joanny Lichockiej i Małgorzaty Gosiewskiej. Gosiewska mówiła w poniedziałek w TVP Info, że mieszkańcy Legionowa "nie wiedzieli nad czym tak naprawdę głosują". Według niej, referendum to "wyrzucone niepotrzebnie pieniądze". Lichocka komentując w niedzielę na Twitterze doniesienia rzecznika PO Jana Grabca na temat frekwencji w jednym z okręgów w Legionowie, napisała m.in. "zapewne teren obejmujący osiedla z byłymi pracownikami Wyższej Szkoły Oficerskiej im. Feliksa Dzierżyńskiego". (Grabiec odpowiedział na Twitterze: "to akurat dane z dzielnicy, w której mieszka @mblaszczak"). Smogorzewski ocenił, że komentarze te są obraźliwe dla mieszkańców jego miasta. "Posłowie PiS obrażają moich mieszkańców Legionowa, mówiąc że nie rozumieli nad czym głosują, że są niemądrzy, mówiąc że to głosowali ludzie z osiedla Dzierżyńskiego. Nie było nigdy takiego osiedla w Legionowie. Wypraszamy sobie ten ton" - podkreślił prezydent Legionowa. Jego zdaniem, to m.in. taki "obraźliwy ton" przyczynił się do rezultatu niedzielnego głosowania w Legionowie. Ocenił przy tym, że wynik referendum to wyraz protestu przeciwko "psuciu samorządu". "Mieszkańcy zauważyli, że chce się w Polsce zepsuć samorząd, chce się zabrać im tę lokalną wolność" - mówił Smogorzewski. Według niego, wkrótce podobne referendum lokalne w sprawie przyłączenia do Warszawy ma się odbyć w podwarszawskiej gminie Nieporęt. Grabiec z kolei wyraził pogląd, że wypowiedzi polityków PiS świadczą o ich konsternacji. "Widać wyraźnie brak koncepcji jak odnieść się do tego głosu suwerena, który zabrzmiał tak donośnie i jednoznacznie. Słyszymy głosy, które lekceważą wynik głosowania legionowskiego, które mówią o tym, że to było nieporozumienie, mieszkańcy nie wiedzieli za czym głosują" - dodał rzecznik Platformy. Pod koniec stycznia do Sejmu trafił projekt PiS ustawy o ustroju miasta stołecznego Warszawy, który zakłada, że stolica stałoby się metropolitalną jednostką samorządu terytorialnego, obejmującą ponad 30 gmin. Jedną z nich byłaby gmina miejska Warszawa (obecne miasto stołeczne Warszawa), składająca się z 18 dzielnic. W skład metropolii miałyby wejść ponadto: Błonie, Brwinów, Góra Kalwaria, Grodzisk Mazowiecki, Halinów, Izabelin, Jabłonna, Józefów, Karczew, Kobyłka, Konstancin-Jeziorna, Legionowo, Lesznowola, Łomianki, Marki, Michałowice, Milanówek, Nadarzyn, Nieporęt, Otwock, Ożarów Mazowiecki, Piaseczno, Piastów, Pruszków, Raszyn, Stare Babice, Sulejówek, Wiązowna, Wieliszew, Wołomin, Ząbki, Zielonka. W lutym, oprócz rady miasta Legionowa, uchwały w sprawie przeprowadzenia referendów lokalnych, przyjęły też Rada Warszawy i rada miejska w Podkowie Leśnej. Uchwały też zakwestionował jednak wojewoda mazowiecki Zdzisław Sipiera. Poseł Sasin, który prezentował projekt ws metropolii warszawskiej, podkreślał w ostatnich dniach, że nie toczą się nad nim prace, a przeprowadzane są konsultacje społeczne. Ogłoszone w ubiegłym tygodniu przez mazowieckich i stołecznych posłów PiS konsultacje mają potrwać do połowy kwietnia. Sasin powiedział niedawno, że wynik konsultacji będzie decydujący ws projektu dot. metropolii warszawskiej. Marta Rawicz