Do niebezpiecznej sytuacji doszło w mieszkaniu jednego z bloków przy ul. Lelewela w Przemyślu. Poszkodowany chłopiec przyszedł w odwiedziny do swojego kolegi, który mieszka z dwoma psami. W pewnym momencie 12-latek został zaatakowany przez jedno ze zwierząt. - W momencie przybycia karetki, pies był już odciągnięty od chłopca przez właściciela zwierzęcia. Ratownicy nie mieli kontaktu z psem, ale chłopiec odniósł rozległe obrażenia - mówił polsatnews.pl rzecznik pogotowia Marek Janowski. Janowski przekazał, że dziecko miało głębokie rany kąsane szyi, twarzy, klatki piersiowej i złamaną rękę. - W karetce doszło do zatrzymania krążenia. Ratownicy podjęli reanimację, która była kontynuowana na oddziale ratunkowym - mówił ratownik. Sprawą zajmuje się prokuratura Krążenie udało się przywrócić, a chłopiec przeszedł w szpitalu operację ratującą życie. We wtorek podjęto decyzję o przetransportowaniu dziecka do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Według lokalnych mediów, stan chłopca jest ciężki. - Chłopiec został przyjęty do szpitala na planowy zabieg. W najbliższych dniach przejdzie skomplikowaną operację - poinformował polsatnews.pl Wojciech Gumułka, rzecznik prasowy Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka. W wyniku ataku ucierpiał też 11-letni kolega chłopca. Jego obrażenia nie były jednak poważne. Okoliczności przebiegu zdarzenia wyjaśniają policjanci pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Przemyślu. - Postępowanie najprawdopodobniej zostanie wszczęte w kierunku art. 160 paragraf 1 Kodeksu Karnego. Kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3 - powiedziała portalowi nowiny24.pl Marta Pętkowska, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Przemyślu. Ze wstępnych ustaleń wynika, że psy nie miały rodowodów. Nie ujawniono również informacji, czy były szczepione. Po zdarzeniu psy trafiły do schroniska w Orzechowcach. Decyzja w ich sprawie zostanie podjęta po 15-dniowej obserwacji.