Zdjęcia z 2009 roku, na których Tomasz Kaczmarek bez koszuli pozuje nad walizką pełną pieniędzy, zostały ujawnione przez "Gazetę Wyborczą". Były agent utrzymuje, że jest w posiadaniu zdjęć, które mogą również pogrążyć obecnego szefa CBA Pawła Wojtunika. Szef CBA nie ma sobie nic do zarzucenia Wojtunik pytany w Kontrwywiadzie RMF FM o ewentualne kompromitujące sytuacje, w których mógł zostać sfotografowany, odpowiada, że jako 40-latek nie ma sobie nic do zarzucenia. "Jeżeli chodzi o jakiekolwiek zdjęcia, to bardzo sceptycznie podchodziłem zawsze do wykonywania sobie jakichkolwiek zdjęć. Moje środowisko, moi znajomi wiedzą o tym, że trudno jest znaleźć mnie na zdjęciach. Choć - mówiąc trochę żartobliwie - brakuje nam dwóch zdjęć w albumie rodzinnym. Ze ślubu. Podejrzewaliśmy członka rodziny. Możliwe, że to te zdjęcia" - mówił RMF FM. Szef CBA tłumaczył również w Kontrwywiadzie RMF FM, odnosząc się do publikacji zdjęć z półnagim Tomaszem Kaczmarkiem i walizką pieniędzy, że "całość sytuacji jest żenująca, zdjęcia również". "Będę podtrzymywał to stanowisko, ponieważ te zdjęcia i pozostałe, i cała historia związana z tym przeciekiem jest żenująca dla biura" - dodał. Zdradził kolega Kaczmarek utrzymuje, że wie, kto dostarczył zdjęcia dziennikarzom "Gazety Wyborczej" i zaznacza, że w sprawę zamieszanych jest dwóch informatorów. Pytany przez "Wprost" o nazwisko osoby, która zrobiła mu kompromitujące zdjęcia, mówi, że to były funkcjonariusz CBA, którego wskazał z imienia i nazwiska w 5 zawiadomieniach o popełnieniu przestępstwa. Były agent, obecnie poseł PiS, zaznacza, że jeden z informatorów "Gazety Wyborczej" dostarczył zdjęcia, a drugi udzielił wywiadu. Autor zdjęć, jak mówi "Wprost" Kaczmarek, "okazał się zdrajcą i złamał rażąco prawo i zasady, które obowiązują wewnątrz jednostek przykrywkowych".