Jak powiedział w środę dziennikarzom szef gdańskiego biura Prokuratury Krajowej Zbigniew Niemczyk, siedem zarzutów ma charakter korupcyjny, ósmy dotyczy działań przeciwko wymiarowi sprawiedliwości. - O szczegółach dotyczących zarzutów wobec prezydenta nie mogę mówić z tej prostej przyczyny, że w przestępstwach korupcyjnych jedna osoba przyjmuje korzyści majątkowe, inna je wręcza, więc w najbliższym czasie planowane są dalsze czynności i dalsze zarzuty wobec innych osób - powiedział szef gdańskiego biura Prokuratury Krajowej Zbigniew Niemczyk. Jak poinformował prokurator, prezydent Sopotu nie przyznał się do zarzutów. - Przedstawił wyjaśnienia, rozbieżne z ustaleniami śledczych - wyjaśnił Niemczyk, dodając że K. grozi do 10 lat więzienia. Po wyjściu z prokuratury prezydent Sopotu został zatrzymany przez funkcjonariuszy CBA. Na środę wieczór zapowiedziano posiedzenie sądu w sprawie jego aresztowania. Jacek K. należał do Platformy Obywatelskiej. Obecnie jest bezpartyjny. Zrezygnował z członkostwa w PO w ub. roku, po tym, gdy prokuratura zajęła się wyjaśnianiem sprawy łapówek w postaci dwóch mieszkań, jakich miał zażądać od gdańskiego biznesmena. W niewinność Jacka K. wierzy Przewodniczący Rady Miasta Sopotu Wieczesław Augustyniak. - Już od 18 lat współpracuję z prezydentem Jackiem K. i nigdy przez te lata nie miałem zastrzeżeń co do jego uczciwości - powiedział PAP szef sopockiej Rady Miasta. Prezydenta Sopotu bronią również m.in. wiceprzewodniczacy PO Waldy Dzikowski i abp Tadeusz Gocłowski. - W pisemnym poręczeniu zadeklarowałem, że prezydent Sopotu będzie się stawiał na każde wezwanie organów wymiaru sprawiedliwości i nie będzie w żaden sposób utrudniał postępowania - powiedział b. metropolita gdański. Do sprawy odniósł się również prezydent Lech Kaczyński. - Wiemy, że od dłuższego czasu w Sopocie toczyło się postępowanie. Ja nie bardzo rozumiałem, dlaczego pan prezydent pełnił swoje obowiązki, no ale taki jest mechanizm w Polsce władzy samorządowej - powiedział. Pełnomocnik PiS w Sopocie Aleksandra Jankowska powiedziała PAP, że prezydent Sopotu i jego ludzie powinni podać się do dymisji. Sopockie PiS zapowiedziało też, że złoży w sopockiej Radzie Miasta wniosek o przeprowadzenie referendum w sprawie odwołania K. ze stanowiska. Do natychmiastowej dymisji prezydenta Sopotu wezwał również pomorski SLD. Podobnego zdania jest również wiceprzewodniczący Rady Miasta, szef rządzących w Sopocie połączonych klubów "Samorządność" i PO, Cezary Jakubowski. Wiceszefowa SLD Jolanta Szymanek-Deresz uważa, że PO powinna "zdecydowanie" zareagować na zatrzymanie prezydenta. Zarzuty, jakie przedstawiono w środę Jackowi K. mogą dotyczyć dwóch spraw prowadzonych przez gdańskie biuro Prokuratury Krajowej. Pierwsza z nich zawiązana jest z zawiadomieniem, jakie na początku lipca ub.r. złożył w prokuraturze trójmiejski biznesmen Sławomir Julke. Julke, który chciał przebudować strych kamienicy w Sopocie, stwierdził, że w marcu tego roku prezydent Sopotu zażądał od niego dwóch mieszkań, które miałyby powstać na tymże strychu. Zdaniem biznesmena prezydent chciał dostać lokale jako zapłatę za pomoc w uzyskaniu od swoich urzędników koniecznych pozwoleń na przebudowę. Julke dostarczył prokuraturze nagranie rozmowy z K., która miała dowodzić winy prezydenta. Na konferencji prasowej zwołanej po zatrzymaniu prezydenta Julke powiedział dziennikarzom, że jest zaskoczony liczbą zarzutów, jakie przedstawiono K. - Z tego wynika, że oprócz mnie przez wiele lat oszukiwani i wykorzystywani byli mieszkańcy Sopotu - powiedział Julke. Drugie postępowanie związane z sopockim Urzędem Miasta gdańskie biuro Prokuratury Krajowej wszczęło po kontroli, jaką na przełomie 2007 i 2008 r. w magistracie przeprowadziło CBA. W raporcie pokontrolnym funkcjonariusze CBA wskazali na kilkanaście nieprawidłowości do jakich miało dojść w przystąpieniu przez miasto Sopot do spółki "Centrum Haffnera" oraz realizacji prowadzonej przez spółkę inwestycji o tej samej nazwie.