Przypomnijmy, że w 7-letni chłopiec przebywa na oddziale intensywnej terapii, gdzie wprowadzono go w stan śpiączki farmakologicznej. Jego stan określa się jako ciężki. Podejrzanymi o maltretowanie dziecka są 26-letnia matka oraz jej 39-letni partner. Oboje usłyszeli zarzut. W przypadku kobiety mowa jest o spowodowaniu lekkich obrażeń ciała (maksymalna kara do 5 lat więzienia), w przypadku jej konkubenta - o spowodowaniu ciężkich obrażeń (górna granica kary to 10 lat pozbawienia wolności) - informuje TVN24. Prokuratura pracuje teraz nad wnioskiem o ich tymczasowe aresztowanie. Sąd ma zająć się tą sprawą najwcześniej we wtorek. Najbardziej bulwersujące w całej sprawie jest fakt, że do znęcania się nad chłopcem oraz jego rodzeństwem miało dojść w specjalistycznym ośrodku dla ofiar przemocy domowej, gdzie od trzech miesięcy przebywała cała rodzina. Stało się to tuż pod nosem psychologów i prawników, którzy mieli zapewnić im opiekę. Pracownicy ośrodka nie dopatrzyli się u dzieci śladów przemocy - informuje TVN24.