Chodzi zarówno o nagrania tych kazań, jak również spisaną ich treść. Do tej pory, w zbiorach jest tylko kilkanaście takich kazań. W styczniu minęła 20 rocznica śmierci księdza Stanisława Suchowolca. Zginął on w wypadku podpalenia plebanii w parafii Niepokalanego Serca Maryi w białostockich Dojlidach. Sprawców nie ustalono do dziś. Podejrzewa się, że miała z tym związek komunistyczna SB. Śledztwo w tej sprawie prowadzi IPN w ramach dużego śledztwa nt. działalności zbrodniczych struktur w dawnym MSW, które mają na koncie m.in. zamachy na duchownych i działaczy opozycji. Podobnie jak ks. Jerzy Popiełuszko, ks. Suchowolec wygłaszał kazania podczas mszy za ojczyznę. - W ostatnich dniach, do Archiwum Państwowego w Białymstoku prywatna osoba przekazała dwie amatorsko nagrane w czasie nabożeństw kasety magnetofonowe, które zawierają 6 kazań wygłoszonych w latach 1984-85 w Lublinie i Suchowoli (rodzinnej parafii ks. Jerzego Popiełuszki ) - poinformował dyrektor białostockiego Archiwum Państwowego Marek Kietliński. - Nagrania są w trakcie przegrywania na najnowsze nośniki, będzie także analizowana ich treść, ale także będą weryfikowane, czy rzeczywiście wygłaszającą osobą jest ksiądz Suchowolec - powiedział ks. Adam Szot. W weryfikacji mają pomóc osoby, które znały księdza Suchowolca. Powstał pomysł, by kazania uzupełnione o pełny życiorys księdza, jego zdjęcia, wydać w formie książki, ale na razie - jak podkreślił ks. Szot - jest za mało materiałów. Stąd apel, zwłaszcza do osób prywatnych, które mogą mieć w domowych archiwach jakieś pamiątki z lat 80. związane z księdzem Suchowolcem, o ich udostępnienie. Ks. Szot powiedział, że pierwotnie zakładano, by książka wyszła w 2009 roku, w 20. rocznicę śmierci księdza Suchowolca. To jednak jest mało prawdopodobne, tym bardziej, że najpierw musi zakończyć się śledztwo IPN, które wyjaśni okoliczności jego śmierci. Ksiądz Suchowolec zginął w nocy z 29 na 30 stycznia 1989 roku. Miał 31 lat. Pierwsze śledztwo zakończyło się ustaleniem, że przyczyną pożaru plebanii był zepsuty czajnik elektryczny; zostało więc umorzone. Podjęto je jednak dwa lata później, po zapoznaniu się z ustaleniami sejmowej komisji nadzwyczajnej do zbadania działalności MSW. Ustalono wówczas, że osobą księdza Suchowolca - z uwagi na jego działalność polityczną w ówczesnej opozycji - interesowała się Służba Bezpieczeństwa. W nowym postępowaniu uzyskano ekspertyzy biegłych, którzy stwierdzili jednoznacznie, że przyczyną pożaru było podpalenie. Pojawiły się wtedy przypuszczenia, że ksiądz mógł zginąć w wyniku zamachu na jego życie zaplanowanego przez SB. Ponieważ sprawców nie udało się ustalić, w sierpniu 1993 roku postępowanie ponownie umorzono. Nie można było wtedy jednak dotrzeć do utajnionych akt SB. W listopadzie 1995 r. pełnomocnik matki księdza, wystąpił do białostockiej prokuratury o odtajnienie akt SB z zasobów dawnego MSW. Prokurator badał je do kwietnia 1997 r., nie znalazł jednak dowodów, które pozwoliłyby jeszcze raz wszcząć śledztwo. Teraz sprawę bada IPN.