Nim Bożena zorientowała się, że nie pisze z nikim znajomym, zdążyła stracić ponad 200 złotych. - Dlaczego mam zapłacić aż tyle za wymianę omyłkowych SMS-ów? - Bożena roztrzęsiona pokazuje naszemu dziennikarzowi zachowane w komórce wiadomości. Denerwuje się jeszcze bardziej, gdy uświadamiamy jej, że prawdopodobnie brała udział w SMS-owym czacie. - To niemożliwe, nigdy nie zgłaszałam się na taki czat! - zaklina się kobieta. - Myślałam, że ktoś znajomy pisze do mnie z internetowej bramki. kiedy zorientowałam się, że nie, napisałam, żeby dano mi spokój. Jak to działa? Aneta z podjarosławskiej wsi wysłała zgłoszeniowego SMS-a na reklamowany na jednym z kanałów TV randkowy czat. Liczyła, że pozna kogoś miłego. Poznała jedynie, co znaczy dostać ponad - tysiączłotowy rachunek za telefon komórkowy. - Pisałam z miłym chłopakiem ponad 2 tygodnie, o wszystkim: zainteresowaniach, domu, pracy - wspomina dziewczyna. - Czasem bywał jakiś dziwny, jakby obcy, no i za nic nie chciał się spotkać - dodaje. Nic dziwnego, że "miły chłopak" unikał spotkania. W mediach już wielokrotnie ujawniano, jak naprawdę działają randkowe czaty - wiadomości piszą zatrudnione tam osoby, a nie potencjalne "połówki" zgłaszających się. Mają spowodować, by "ofiara" pisała jak najwięcej na czterocyfrowy numer oraz wykręcać się od spotkania i podania normalnego numeru telefonu. Aneta zapłaciła za naiwność. - Dostałam ponad 1000 złotych do zapłaty za telefon, te SMS-y są strasznie drogie. Nie odpisuj! Bożena jednak nie zgłaszała się do żadnego czatu. Wyklucza też, by zrobił to z jej telefonu ktoś ze znajomych, czy rodziny. - To absurd, nie ma takiej możliwości - mówi z pewnością w głosie. Czyżby operator towarzyskiego serwisu wykorzystał numer przemyślanki bez jej zgody? To całkiem możliwe, bo jak się okazuje, osób otrzymujących podobne wiadomości jest w okolicy więcej. - Dostałem SMS, że ktoś czeka na moje zdjęcia - opowiada młody człowiek spod Przemyśla. - Potraktowałem to jako spam i zignorowałem. Pisali jeszcze parę razy, nie odpisałem, wreszcie dali mi spokój. W życiu nie wysyłałem zgłoszeń na randkowe czy towarzyskie czaty - podkreśla. Płaczą i płacą... Osoby, które naiwnie odpisały na SMS-owe "zaczepki" serwisu płacą pokaźne kwoty za "rozmowy". pocztą pantoflową ostrzegają przed oszustami znajomych, ale nie szukają sprawiedliwości, tymczasem... - To jest oszustwo i trzeba to zgłosić na policję - mówi Franciszek Taciuch, oficer prasowy KMP w Przemyślu. - Na pewno się tym zajmiemy - zapewnia. Monika Kamińska