- Najwięcej mamy biegunek rotawirusowych, bo ich szczyt przypada na luty-marzec. Są bardzo zaraźliwe bo przenoszone i drogą kropelkową, i przez dotyk. Oddział dziecięcy w SW nr 2 dysponuje 109 łóżkami. Wszystkie są zajęte. - Dzisiaj mieliśmy na stanie 115 dzieci, ale część z nich nie wymagała hospitalizacji i zostały wypisane do domu - mówi ordynator. Nie tylko rotawirusy Oprócz rotawirusów, dzieci trafiają do szpitala z różnymi infekcjami, przeważnie górnych dróg oddechowych. Wielu maluchów złapało zapalenie płuc, które również jest chorobą zakaźną. Przy tak sprzyjającej pogodzie (dodatnie temperatury sprzyjają rozwojowi wirusów i bakterii) sytuacja może ulec pogorszeniu. Tym bardziej że rodzice ubierają dzieci zbyt ciepło, a przegrzanie dziecka jest równie niebezpieczne jak wychłodzenie. Potem myśląc, że dziecko się tylko przeziębiło, leczą je domowymi sposobami, a do lekarza zgłaszają się, gdy choroba jest mocno zaawansowana. - Wtedy często potrzebne jest już podłączenie do tlenu oraz nawodnienie organizmu - mówi Józef Rusin. Nie zwlekajmy z wizytą u lekarza Nie wolno lekceważyć u dziecka żadnych niepokojących objawów. Nawet utrzymujący się brak łaknienia, niepokój czy zaburzenia snu powinny skłonić nas do pójścia po poradę. Często, szczególnie u małych dzieci, choroba przebiega nietypowo, bez gorączki i duszącego kaszlu, które są objawem zapalenia u dorosłych. To w efekcie prowadzi do bardzo poważnych powikłań. Nie wolno maluchom podawać na własną rękę antybiotyków, ''bo ostatnio mu pomogły''. U dzieci leczonych już antybiotykami trudniej zdiagnozować chorobę i w sumie dłużej się je leczy, bo ani pobrane wymazy, ani posiew moczu nic nie wykazują. W innych szpitalach w regionie jest podobnie. ANNA MORANIEC