Wniosek marszałka województwa dotyczy dwojga radnych, którzy zasiadają w zarządzie województwa. Są to: Anna Huk z Solidarnej Polski oraz Stanisław Kruczek z Porozumienia. <a href="https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2020-09-20/koniec-koalicji-na-podkarpaciu-marszalek-chce-odwolania-ludzi-gowina-i-ziobry/?ref=slider" target="_blank">Głosowanie w tej sprawie odbędzie się najprawdopodobniej podczas najbliższej sesji sejmiku województwa podkarpackiego, którą zaplanowano na 28 września - informuje Polsat News.</a> Sejmik województwa podkarpackiego liczy 33 radnych. Zdecydowana większość, bo 25 mandatów, przypada radnym klubu PiS. Wewnątrz klubu jest z kolei troje radnych Porozumienia i dwoje Solidarnej Polski. Oznacza to, że nawet jeśli doszłoby do rozpadu koalicji, radni PiS nadal stanowiliby większość. Pozostałe mandaty sprawują radni Koalicji Obywatelskiej (5) i PSL (3). Jak powiedział polsatnews.pl jeden z polityków partii koalicyjnej PiS, woj. podkarpackie jest jedynym, w którym radni PiS mają zdecydowaną większość. - Bez Porozumienia i Solidarnej Polski PiS straci woj. podlaskie, woj. łódzkie, woj. świętokrzyskie i woj. śląskie. Zostanie im tylko Podkarpacie i Lubelszczyzna - dodał. Zerwane negocjacje rządowe Kryzys w Zjednoczonej Prawicy pojawił się po głosowaniu w Sejmie nad projektem noweli ustawy dotyczącej ochrony zwierząt. Mimo dyscypliny podczas głosowania, przeciw niej opowiedziało się 38 posłów klubu PiS, w tym wszyscy posłowie Solidarnej Polski oraz dwóch Porozumienia, a 15 innych posłów partii Jarosława Gowina wstrzymało się od głosu. Szef klubu PiS Ryszard Terlecki powiedział w piątek dziennikarzom w Sejmie, że prowadzone od dwóch tygodni "mozolne rozmowy", które miały doprowadzić do rekonstrukcji rządu, załamały się po głosowaniach ws. ustawy, na której PiS zależało. Zapytany, co musiałby zrobić lider Solidarnej Polski <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-zbigniew-ziobro,gsbi,1525" title="Zbigniew Ziobro" target="_blank">Zbigniew Ziobro</a>, żeby sytuacja się zmieniła, odpowiedział, że teraz nie wie. "Wszystkie nasze ustalenia zawisły w próżni w pewnym sensie" - dodał. Pytany zaś, jakie PiS ma zarzuty pod adresem Zbigniewa Ziobry, Terlecki wskazał dwa. - Jeden to, że tak trudno było się dogadać i nasi koalicjanci wciąż zgłaszali nowe oczekiwania. Z każdym dniem pojawiały się nowe pola niezbędne do negocjacji, co było trochę irytujące. No i wczorajsze zachowanie - powiedział wówczas szef klubu PiS.