Aby zaoszczędzić 250 euro rocznie, Polacy pracujący w Niemczech masowo składają fikcyjne - w ich mniemaniu - deklaracje o rezygnacji z przynależności do Kościoła katolickiego. Ten motywowany tylko względami finansowymi krok może jednak mieć poważne konsekwencje. Występujący traci bowiem prawo do kościelnych sakramentów. Będzie miał problemy z chrztem dziecka, ślubem czy katolickim pogrzebem. 30-letni Piotr z jednej z podrzeszowskich miejscowości od kilku lat pracuje w Niemczech. Każdy wierzący jest tam zobowiązany do płacenia podatku na swój związek wyznaniowy. Wynosi on w zależności od landu 8 - 9 procent dochodu. Jedynym sposobem na jego ominięcie jest podpisanie aktu wystąpienia z Kościoła. Fikcyjne wystąpienie z Kościoła - Tak zrobiło wielu moich znajomych. Pomyślałem, że szkoda tych paru euro. Wypełniłem więc dokument o wystąpieniu z Kościoła. Byłem przekonany, że jest to tylko takie fikcyjne wystąpienie. Jestem bardzo wierzący, chodzę regularnie do kościoła - żali się Piotr. Jakież było zdziwienie naszego rozmówcy, gdy po przyjeździe do Polski zgłosił się do swojej parafii po zaświadczenie, iż może być ojcem chrzestnym dziecka swej kuzynki. Od księdza dowiedział się, że zgodnie z kościelną dokumentacją nie jest już członkiem Kościoła. Informacja o tym dotarła do parafii poprzez miejscową kurię. To nie jest zwykła formalność Okazuje się, że podobny problem dotyczy ogromnej rzeszy naszych rodaków, którzy wyjechali do Niemiec za chlebem. Chcąc zaoszczędzić pieniądze, podpisują dokumenty, w ich przekonaniu, będące tylko zwykłą formalnością, niemającą potem żadnych reperkusji. Dopiero później okazuje się, że może to mieć poważne konsekwencje. Taka osoba pozbawiona jest prawa do kościelnych sakramentów. Nie ochrzci swych dzieci, nie może być chrzestnym, nie uzyska rozgrzeszenia ani namaszczenia, nie może liczyć na katolicki pogrzeb. Moc prawna Jak się dowiedzieliśmy, podpisany w Niemczech dokument nabiera mocy wówczas, gdy trafi do rodzimej parafii "występującego". A dzieje się tak często, gdyż kuria niemiecka wysyła taki dokument do polskiego odpowiednika, skąd trafia do parafii, gdzie zameldowana jest dana osoba. Proboszcz musi wówczas odnotować ten fakt w księgach parafialnych. A to skutkuje już określonymi konsekwencjami. SZYMON JAKUBOWSKI Komentarz Ks. doktor Adam Podolski, teolog z Rzeszowa: - Słyszałem o takich przypadkach, chociaż sam się z nimi nie spotkałem. Trzeba brać tu pod uwagę, że najczęściej opuszczenie Kościoła wiąże się z aspektem finansowym, chęcią zaoszczędzenia pieniędzy, nie zaś ze świadomą decyzją. Jednak powrót na łono Kościoła jest możliwy. Jeżeli rezygnacja z członkostwa w związku religijnym (<a class="textLink" href="https://www.bryk.pl/artykul/co-to-jest-apostazja-jest-mozliwa-nie-tylko-w-kosciele-katolickim" title="apostazja" target="_blank">apostazja</a>) trafiła do kościelnej dokumentacji, należy złożyć uroczyste wyznanie wiary w obecności dwóch świadków.