Dla rodziców uczniów i dzieci perspektywa likwidacji szkoły to "czarny scenariusz". Wójt też podkreśla, że likwidacji nie chce, proponuje, by szkołę przekształcić w niepubliczną, ale wiejska społeczność nie jest przekonana, czy sobie z tym poradzi, tym bardziej że nie ma się na kim wzorować. Szkoła jest we wsi właściwie jedynym ośrodkiem kultury i integracji naszej społeczności - podkreślali rodzice uczniów walawskiej podstawówki. - Budynek jest wyremontowany, są komputery i inne pomoce naukowe - wyliczali. - I teraz mówi się o likwidacji szkoły? Pewnie, że utrzymanie szkoły kosztuje, ale czy to wina naszych dzieci, że mieszkają w tej wsi? - dopytywali. To przez "Kartę Nauczyciela" i niż demograficzny Jak się okazuje, gminy Orły nie stać nie tylko na szkolę w Walawie, ale i na inne małe szkoły. - Uczniów, a więc i pieniędzy z subwencji mamy z roku na rok coraz mniej - tłumaczył wójt gminy Orły, Ryszard Cząstka. - W dodatku "dobiły" nas ustalenia przewodniczącego ZNP, Sławomira Broniarza i premiera Tuska dotyczące "Karty Nauczyciela". Stałe pensum i konieczność dopłaty do płacy bazowej nauczycieli ma sens w szkole miejskiej, gdzie uczy się w klasie średnio 25 - 30 uczniów, a nie w wiejskiej szkółce - dodał R. Cząstka. Z podobnym problemem, jaki mają teraz rodzice uczniów z Walawy, mogą się liczyć mieszkańcy Małkowic. - Gminy nie stać na utrzymywanie szkół o liczebności klas poniżej 18 uczniów - stwierdził wójt Cząstka. - W Walawie niedawno zawiązało się stowarzyszenie, które mogłoby poprowadzić szkołę jako niepubliczną. Jest to najlepsze rozwiązanie, bo prawdę mówiąc, likwidacja szkoły we wsi, to początek końca takiej miejscowości - zauważył. Proszą o rok zwłoki Rodzice uczniów z Walawy nie wykluczają, że mogliby podjąć się przekształcenia szkoły w niepubliczną, ale... - Nie mamy się nawet na kim wzorować, bo w okolicy nie ma podobnej placówki - stwierdzili. - Poza tym nie mamy też żadnego doświadczenia - podkreślili. Informacja o tym, że szkoła może zostać zlikwidowana, spadła na nich jak grom z jasnego nieba. - Prosiliśmy wójta, żeby poczekał rok. W tym czasie przygotujemy się do prowadzenia szkoły niepublicznej, ale wójt nie chciał nawet o tym słyszeć. Tymczasem pieniądze na ten rok by się znalazły, w planach jest modernizacja Domu Strażaka, kosztowna inwestycja - dodali rozgoryczeni rodzice. Ostateczna decyzja należy rzecz jasna do Rady Gminy, ale rodzice dzieci boją się, że uwzględni ona argumenty wójta. Jeśli nie uda się stworzyć w Walawie niepublicznej placówki do września, dzieci z tej wioski pójdą do szkoły w Nizinach. Monika Kamińska