- Strażnicy miejscy powiedzieli nam, że jak będziemy wyjeżdżać na główną drogę z obłoconymi kołami, to dostaniemy "mandat za brudzenie" - mówi Halina Wnuk, mieszkanka ulicy Strażackiej. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że błoto na drogę dojazdową nawożą ciężarówki z okolicznej budowy, a mieszkańcy nie mogą tego odcinka nijak objechać. Od zeszłego roku walczą z deweloperami i - jak sami przyznają - mają już serdecznie dość. O sprawie tej reporterzy "Super Nowości" pisali już kilka miesięcy temu. Wtedy ulica wyglądała jak bagno - po utwardzonej drodze jeździły ciężarówki. Mieszkańcy skarżyli się na zniszczone ogrodzenia, tumany kurzu, a po deszczu - na błoto. Pani Dorota przyznaje, że niedawno jej mąż zadzwonił do Straży Miejskiej, żeby ta "wlepiła" mandat kierowcom ciężarówek. - Usłyszał, że mogą wprawdzie dać mandat, ale nie ma to sensu, bo firma i tak sobie to wpuści w koszty - mówi. W ubiegłym tygodniu dwie firmy deweloperskie ułożyły betonowe płyty na ulicy, ale część ulicy wciąż jest zabłocona. - Mieli mieć jakieś stanowisko do mycia kół w swoich ciężarówkach, ale nadal nawożą błoto - mówi Zofia Dobek, mieszkanka. Jej sąsiadka Halina Wnuk przyznaje, że za malowanie płotu zapłaciła 300 zł. - Nikt mi jednak nie zwraca kosztów za jego czyszczenie - żali się. Co na to jeden z deweloperów, na którego mieszkańcy się skarżą? - Położyliśmy płyty, dbamy o czystość - twierdzi Tomasz Trojanowski z firmy Akro-Dom. - Mam spotkanie z kierownikami budowy i zapewniam, że zajmę się tą sprawą. Od razu dodaje też, że jeżeli są jakiekolwiek kłopoty, to firma dołoży wszelkich starań, żeby mieszkańcy mieli czystą drogę. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że dotrzyma słowa. Grzegorz Anton ganton@pressmedia.com.pl