Rosji w starciu z małą i - jak wszystkie małe kraje - pogardzaną przez nią Polską nie udało się na razie zrealizować żadnego ważnego dla niej celu. Polsce - wszystkie. Postsowieckiej władzy na Kremlu pozostaje tylko wściekłość. Wściekłość Putina, który z banalnego incydentu zrobił casus belli, i wściekłość pałkarzy, których postawieni gniewem cara na baczność ruscy czynownicy posłali zaraz potem do polowania na Polaków. Ale nie cieszmy się przesadnie, nie tylko dlatego, że decydujący o wszystkim gazowy mecz (Linia Odessa-Brody-Gdańsk kontra podmorska rura Putin-Schroeder) daleki jest jeszcze od rozstrzygnięcia. Rzecz w tym, że od upadku ZSSR Rosjanie, uwięzieni w sowieckim myśleniu, prowadzą politykę skrajnie głupią. Politykę, której pierwszą ofiarą padną oni sami - ale, niestety, ze szkodą dla Polski i Zachodu. Głupota ta polega na całkowicie błędnym ustaleniu strategicznych celów i zagrożeń. Zgodnie z odwiecznym schematem, Rosja wciąż widzi swego głównego wroga w Zachodzie, i płynące stamtąd przejawy życzliwości traktuje tylko jako taktyczny sukces w ogrywaniu odwiecznego przeciwnika, względnie dowód jego słabości. Wszystkie umizgi Zachodu rozbijają się jak o mur: zapad to wróg i już. Kto zatem jest przyjacielem? Wrogowie naszych wrogów: Chiny i państwa islamskie, na czele z Iranem. W istocie jest dokładnie odwrotnie. Zachód jest dziś w demograficznej implozji, ma kłopoty z terroryzmem, a widząc marną kondycję i perspektywy Rosji, nie uważa jej za zagrożenie. Potrzebuje natomiast przyjaznej, pokojowej Rosji jako lokalnego mocarstwa trzymającego w szachu środkową i wschodnią Azję oraz jako alternatywnego wobec Bliskiego Wschodu ropy i gazu. Co więcej, Zachód widzi, że taki układ jest jedynym dobrym wyjściem także dla Rosji. Stąd, a nie z irracjonalnej miłości, biorą się tak nas irytujące i tak beznadziejne umizgi Francji i Niemiec do pana na Kremlu. Tylko sami Rosjanie nie widzą tego, co oczywiste. Nie widzą, że demografia i gospodarka wręcz zmuszają Chiny do odebrania Rosji strategicznych terenów za Uralem, a naturalna ekspansja islamu wiedzie przez środkową Azję wprost na Moskwę. I w antyzachodnim zacietrzewieniu wspierają Pekin najnowocześniejszą technologią wojskową i kosmiczną, a Teheran - atomową. Parafrazując Lenina, Rosja sprzedaje swym śmiertelnym wrogom sznur, na którym ją oni w następnym pokoleniu powieszą. Zasługiwałoby to tylko na złośliwy śmiech, gdyby nie fakt, że tym samym Rosja sprowadza niebezpieczeństwo na Europę i cały świat, którego w miarę stabilny układ sił pracowicie w ten sposób durnie z Kremla podkopują. Wobec tych spraw antypolskie obsesje władców Rosji są doprawdy drobiazgiem. Rafał A. Ziemkiewicz