Na początku jest oczywiście Donald Tusk, koniecznie w mundurze Wehrmachtu. Za Tuskiem w kolejce wrogów jest Angela Merkel, oraz Unia Europejska. Potem są partie opozycyjne, o których Jarosław Kaczyński mówi bez zahamowań, że to opcja zewnętrzna. Czy "opcji zewnętrznej" można oddać kiedykolwiek władzę? To chyba pytanie retoryczne... Po opozycji na liście są kolejne grupy. Są sędziowie, i to nie tylko Trybunału Konstytucyjnego, którzy będą pacyfikowani. Jarosław Kaczyński mówi o polskim sądownictwie, że jest "zdegenerowane do dna", "podległe w stosunku do sił zewnętrznych wobec Polski", oraz "szerzy się tam lewactwo". Czyli wali na odlew, te oskarżenia to jak wyrok śmierci. Sądy mają być wzięte pod PiS-owski but, nad czym czuwać będą prokurator Piotrowicz i magister Przyłębska. Tak, żeby wydawały wyroki takie jak trzeba. Są dyplomaci, których ma przerzedzić nowelizacja ustawy o służbie zagranicznej. Oficjalnie napisana po to, żeby wyrzucić z MSZ dawnych współpracowników PRL-owskich służb specjalnych. Tylko że to wytrych. PiS-owi nie chodzi przecież o współpracowników tajnych służb, nikt nie przejmuje się przecież "skazami" w życiorysie ambasadora Przyłębskiego, TW "Wolfgang", którego teczkę agenta SB każdy może obejrzeć. Tu chodzi o tzw. zaciąg Geremka, czyli dyplomatów, którzy przyszli do MSZ w latach 90., jako ludzie "Solidarności", w większości rekomendowani właśnie przez polityka Unii Demokratycznej (Wolności). Więc dla obecnej władzy są niepewni, pewny jest Przyłębski. Kolejną wielką grupą, która jest właśnie "czyszczona" to kadra wojska polskiego. Ze Sztabu Generalnego odeszło już 90 proc. dowódców, odchodzą generałowie, wyżsi oficerowie. Tymczasem PiS powtarza, że to wzmacnia armię, i że generałowie nie rządzą państwem. Jasne, że nie rządzą, ale mam wątpliwości, czy te masowe dymisje wzmacniają potencjał obronny państwa... Bo jak dowodzi historia, na przykład czystek w armii ZSRR w latach trzydziestych, efekty przynosi to marne. A miejmy świadomość, że zmiany w armii dopiero nadchodzą. Trwają prace nad ustawą, która pozwoli wyrzucać z wojska tych, którzy zaczynali służbę w czasach Polski Ludowej, a także degradować oficerów przez ministra. One zostaną zakończone "we właściwym czasie". A z drugiej strony mamy takie uregulowania prawne, które pozwalają ministrowi awansować oficera o dwa stopnie. W ten sposób Antoni Macierewicz chce budować swoje wojsko, na trupie starego. Czeka nas też budowa nowej policji. W ubiegłym tygodniu media pisały o rychłej dymisji Komendanta Głównego Policji. Jej powodem miało być to, że ma dobre stosunki z policyjnymi związkami zawodowymi, które otwarcie krytykują różne pomysły PiS-owskiej ekipy. Podobno tej dymisji nie będzie. Ale będzie ustawa, która ma m.in. pozwolić na działanie w policji kilku związków zawodowych, a zwłaszcza "Solidarności". Ona ma być pisowskim okiem i uchem. Zmiany mają dotknąć również media. Nie myślę tu o mediach publicznych, bo te zostały "zdobyte" ponad rok temu, "wyczyszczone", i jaki jest tego efekt każdy widzi. Myślę o pomyśle "repolonizacji" mediów, zwłaszcza regionalnych. On ma polegać na wykupywaniu gazet i rozgłośni od firm zagranicznych. Przez kogo? Za ile? To jeszcze nie jest ustalone. W każdym razie, nad ustawą trwają prace, co potwierdził wiceminister kultury Jarosław Sellin. A także posłanka PiS Barbara Bubula, która mówi tak: "jeśli trzeba, znajdzie się sposób na rozbijanie monopolu zagranicznych grup medialnych, np. na odbieranie im gazet". Innymi słowy, władza, używając pięknego słowa "repolonizacja", chce chwycić dziennikarzy jeszcze mocniej za twarz, chce mieć pokorne media nie tylko publiczne, ale i prywatne. Kolejną grupą, która będzie przerzedzona są nauczyciele. To oczywista bujda, że w wyniku likwidacji gimnazjów nikt nie straci pracy. Tak nie będzie, tysiące nauczycieli pójdzie na bruk, za parę tygodni, gdy będą zamykane siatki godzinowe na rok szkolny 2017/2018, skala zwolnień będzie opisana czarno na białym. Sędziowie, dyplomaci, wojskowi, policjanci, nauczyciele, media... Oto kolejni wrogowie PiS. A do tej grupy lada chwila mogą dołączyć lekarze, bo tu partia rządząca również przymierza się do nowych uregulowań. Choć mam nadzieję, że zdaje sobie sprawę, że pomysły Antoniego Macierewicza, awansów o dwa stopnie, mogłyby tu być zbyt ryzykowne... Nie odkryję Ameryki mówiąc, że te wojny są bezsensowne. Że wprowadzają chaos, i uderzają w wielkim stopniu w ludzi z charakterem, przeważnie dalekich od polityki. I że to przemieszanie grozy z groteską. PiS pozostaje na takie argumenty niewzruszony. Jarosław Kaczyński mówi, że buduje nowe państwo. Więc "stare elity" trzeba wyciąć, i postawić na nowe. A ludziom sprzed telewizora dać złudzenie zemsty, sprawiedliwości dziejowej itd. Ech... Tak, ja wiem, że takie kampanie, te wojny z wyimaginowanymi wrogami to nic nowego. W Polsce Ludowej, w jej początkach, mieliśmy wojnę z podziemiem, z brytyjskimi agentami w wojsku, bitwę o handel, kampanię przeciw kułakom, i przeciwko stonce. W Chinach Mao , gdy komuniści pokonali już wszystkich, rozpoczęli wojnę ze szczurami, a potem z wróblami. Tak mają się ustroje nie legitymizujące się mandatem demokratycznym albo boskim, że chcą legitymizować swoje przywództwo stanem wyjątkowym, koniecznością prowadzenia kampanii przeciwko wrogom. Polska, jeżeli ktoś ma siłę oglądać media prorządowe, takim państwem właśnie się staje, w którym co chwila "ujawniani" są kolejni wrogowie (oczywiście sterowani z zewnątrz) i wskazywane kolejne grupy, które przeszkadzają w szczęśliwości ogółu. Mamy stan permanentnej mobilizacji, bo wróg czyha, i chce odebrać PiS-owi władzę. Więc to nie szajba, nie zły humor prezesa, tylko dobrze politologom znana prawidłowość.