Przez województwo kujawsko-pomorskie od przyszłej niedzieli nie przejedzie już żaden pociąg InterCity (połączenia z Warszawą i Wrocławiem). O tych samych godzinach zamiast ekspresów pojadą pociągi pośpieszne. Definitywnie z rozkładu zniknie 26 pociągów regionalnych, 12 będzie jeździć tylko do końca roku, zaś 25 - do czasu znalezienia na nie pieniędzy. Jednak kolejarze nie ukrywają, że na tym może się jednak nie skończyć. Teraz finansowanie przejęły samorządy, a te - jak wyjaśnia Ryszard Cebulski z Zakładów Przewozów Regionalnych w Bydgoszczy - nie mają odpowiednich środków. - Kiedy przygotowywaliśmy rozkład jazdy, mieliśmy świadomość, że te zapisy ustawy o transporcie kolejowym na rok 2004 przewidywały nie mniej niż 800 mln złotych. W chwili obecnej wiemy, że z podatków PITi CIT w skali całego kraju powinno być ok. 538 mln złotych - mówi. W tym roku bydgoskie koleje odnotują ponad 60 mln zł strat. Z budżetu państwa dostały nieco ponad 20 mln złotych. W przyszłym roku dotacja z urzędu marszałkowskiego będzie jeszcze mniejsza. Znacznie mniej pociągów będzie kursować także w Wielkopolsce. Z rozkładu jazdy zniknie aż 14 pociągów dalekobieżnych i regionalnych, np. z Poznania do Katowic lub Kalisza. Kłopoty będą też z dojazdem m.in. do Rawicza, Leszna czy Ostrowa Wielkopolskiego. Na poznańskim dworcu był reporter RMF Witold Odrobina. Posłuchaj jego relacji: