Werdykt jury może zaskakiwać. Po pokazie w Cannes część widzów była faktycznie pod wrażeniem, inni nie kryli jednak pewnego rozczarowania. Zdaniem wielu dziennikarzy "Farenheit 9/11", działa bardziej na emocje i nie ujawnia zbyt wielu nowych informacji. A film, nawiązujący do wydarzeń po ataku z 11 września 2001 roku, jest nieustającą, prawie dwugodzinną krytyką prezydenta George'a W. Busha. Mówi o jego związkach z wpływowymi Saudyjczykami, w tym z rodziną bin Ladenów. Zawiera też drastyczne, dotąd niepublikowane zdjęcia z wojny w Iraku. Moore nie ukrywa, że jego celem jest doprowadzenie do porażki wyborczej obecnego prezydenta. Dodajmy, że to pierwsza Złota Palma dla filmu dokumentalnego, odkąd w 1956 roku Jacques Cousteau odebrał ją za film "The Silent World". Sam Moore dostał już dwa lata temu nagrodę specjalną w Cannes także za film dokumentalny "Zabawy z bronią". Nagrody dla najlepszych aktorów dostali artyści z Dalekiego Wschodu. Japończyk Yagira Yuuya ("Nobody Knows" Hirokasu Koredy) dostał laury za najlepszą rolę męską, a Chinka Maggie Cheung ("Clean" Oliviera Assayasa) za najlepszą rolę żeńską. Nagrodę za scenariusz odebrali Francuzi - Agnes Jaqoui i Jean-Pierre Bacri za film "Comme une image". W tym roku, po raz pierwszy w historii tej sławnej imprezy, jury postanowiło wręczyć nagrody w przeddzień oficjalnego zamknięcia festiwalu. Jurorzy chcą mieć czas, by jutro, na specjalnej konferencji prasowej, mogli wytłumaczyć publiczności swój wybór.