Talibowie poinformowali, że atak był odwetem za naloty amerykańskich dronów w Pakistanie. Ubrani w mundury paramilitarnych służb policyjnych napastnicy wtargnęli do niej nocą, pobili i skrępowali pakistański personel i otworzyli ogień do obcokrajowców. Zginęło pięcioro Ukraińców, troje Chińczyków oraz Rosjanin, a także miejscowy przewodnik. Jeden chiński turysta przeżył. W rejonie Nanga Parbat przebywają polscy wspinacze, nie grozi im niebezpieczeństwo. Przebywali w bazie, ale opuścili ją zanim doszło do ataku. Koordynator ekspedycji z Polski Daniel Piskorz, powiedział Informacyjnej Agencji Radiowej, że w wyprawie uczestniczyło około ośmiu naszych rodaków. Podkreślił, że przebywając w górze, zostali poinformowani o zajściu w bazie. Teraz zostaną najprawdopodobniej ewakuowani do stolicy Pakistanu, Islamabadu. Potem wrócą do Polski. Z wyprawy na Nanga Parbat zrezygnował też Paweł Michalski, który jutro miał lecieć do Islamabadu. Brutalny napad potępiły pakistańskie władze. Prowincja Gilgit-Baltistan, granicząca z Chinami i Kaszmirem, uważana była dotąd za w miarę bezpieczną. W ostatnich latach odnotowano tam jednak kilka ataków na członków mniejszości szyickiej. Zagraniczni turyści zostali zaatakowani po raz pierwszy.