Według dyrektora teatru terroryści wzięli ponad 700 osób. W sali teatru w Domu Kultury przy moskiewskiej fabryce łożysk, nieopodal stacji metra Proletarska, odbywało się przedstawienie musicalu "Nord-Ost". O incydencie natychmiast został poinformowany prezydent Władimir Putin. Korespondent CNN poinformował, że w środku budynku słychać było strzały. Napastnicy twierdzą - według świadków - że są członkami "29. dywizji czeczeńskiej". Jej dowódcą jest niejaki Mansur Barajew. Terroryści domagają się od rosyjskich sił specjalnych powstrzymania się od szturmowania sali. Rrozmieścili w gmachu materiały wybuchowe. Terroryści zażądali wstrzymania operacji wojsk rosyjskich w Czeczenii. Swe ostrzeżenia i żądania przekazują za pośrednictwem telefonów komórkowych, należących do przetrzymywanych na sali teatralnej widzów. Zamachowcy wypuścili gruzińskich widzów - twierdzi świadek wydarzeń. - Słyszeliśmy wszystko, co się dzieje w sali, słychać było kilka głosów, które z kaukaskim akcentem krzyczały: "ręce na kark, kobiety na jedną stronę, mężczyźni na drugą, Gruzini i dzieci mogą wyjść - powiedziała dziennikarzom pracownica teatru, której udało się ukryć. Dodała, że nie widziała zamachowców, ale słyszała dochodzące z sali głosy. Liczbę terrorystów oceniła na podstawie głosów na pięciu - 3 mężczyzn i 2 kobiety. Tymczasem, jak twierdzą obecni na miejscu przedstawiciele władz, do akcji szykuje się elitarna grupa antyterrorystyczna ALFA. Milicja usuwa z terenu widzów i dziennikarzy, a w poprzek prowadzącej do teatru ulicy postawiono autobus. Jeden z przedstawicieli władz powiedział, że dyrektor teatru przekazuje członkom ALFY szczegóły techniczne, dotyczące układu sali. O godz. 19. czasu warszawskiego (21. moskiewskiego) pod Dom Kultury podjechało kilka samochodów zagranicznych marek, z których wysiadło kilkunastu mężczyzn z automatami. Napastnicy weszli do sali teatralnej, zamknęli drzwi i za zakładników wzięli znajdujących się na sali osób. Przed frontem budynku teatru, opanowanego przez czeczeńskich terrorystów, zajęły stanowiska dwa pojazdy opancerzone Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Na miejsce przybyły też dwie grupy żołnierzy w kaskach i z bronią ciężką. Na miejsce zdarzenia przybył szef moskiewskiego urzędu spraw wewnętrznych gen. Władimir Pronin oraz mer Moskwy Jurij Łużkow. Aktorzy zamknęli się w garderobach i starają się nie zwracać na siebie uwagi. Można z nimi rozmawiać za pośrednictwem telefonów komórkowych - podaje agencja Interfax. Tymczasem przedstawiciele diaspory czeczeńskiej w Moskwie i przedstawiciele promoskiewskich władz Czeczenii poinformowali, że są gotowi zająć miejsce zakładników, przetrzymywanych w zajętym teatrze. Toczą się negocjacje, w których uczestniczą członkowie parlamentu rosyjskiego.